Kolejna historia z ochrony, która pokazuje niestety jak nisko można upaść moralnie...Historia z ubiegłego tygodnia w 100% prawdziwa. Ludzie, którzy to czytają i jednocześnie coś jedzą lub o słabych nerwach radzę przewinąć do następnej historii.
Podczas służby na terenie sklepu, dostrzegłem jak pewna Pani na wiek około 50-55 lat, już dosyć mocno wstawiona pakuje sporą ilość piw do torby. Zgodnie z procedurą musiałem czekać aż przejdzie przez linię kas nie płacąc za artykuły, dopiero wtedy musiałem dokonać ujęcia, w międzyczasie aby pozostać niezauważony, podszedłem do jednej z kas i udawałem że zagaduję kasjerkę, jednocześnie obserwując cały czas tą kobietę. Pani mnie nie zawiodła i czym prędzej chciała opuścić sklep... przez wejście omijając wszystkie kasy, podszedłem więc do niej czym prędzej i poinformowałem standardową regułką o tym czego się dopuściła i poprosiłem o udanie się na zaplecze do kierowniczki sklepu w celu wyjaśnienia sytuacji: J- Ja, K- klientka.
J - Proszę pani, ma pani przy sobie artykuły, za które pani nie zapłaciła bądź zapomniała zapłacić, w tym przypadku musimy udać się na zaplecze w celu wyjaśnienia tej sytuacji.
K - Ale o co chodzi? O piwa..?
J - Tak o piwa.
K - Panie! Ja chciałam zapłacić za nie! Panie ja do domu chciałam zanieść i wrócić z pieniędzmi!
Ja widząc że rozmowa nie ma sensu powiedziałem że wytłumaczy to kierowniczce. Ok zgodziła się. Poszliśmy do pokoju Pani kierownik sklepu i informuję o zajściu. Poprosiłem również klientkę o okazanie ile piw chciała wynieść i ta zaczęła wykładać jedno, drugie, trzecie, piąte, dziewiąte, jedenaste... Oczom własnym nie wierzyłem jak ona to skitrała w tej torebce, no ale w międzyczasie zaczęła bajerować panią kierownik, że szła do domu po pieniążki... Pani kierownik machnęła ręką i powiedziała że wzywa policję, na tą wiadomość szanownej klientce... popuściły zwieracze... Oczom własnym nie wierzyłem (myślałem że coś się wylało) lecz za chwilkę poczułem...
Kierowniczka poleciała po sprzątaczkę, a ja pilnowałem Panią szanowną w tych już coraz "milszych" warunkach... Przyjechała policja i tutaj się zaczyna...
P - Policja, K- klientka
P - Dzień dobry, jaki był powód wezwania?
Opisałem dokładnie sytuację.
K - Panowie, proszę zawieście mnie do domu niech się umyję, bo śmierdzę...
P - Czuć... Proszę pani, za to czego się pani dopuściła będzie mandat karny oraz zbadamy panią alkomatem i zabierzemy na komisariat.
K - Ale ja chciałam zapłacić, ten pan (pokazuje na mnie) mi zabronił.
J - Owszem zabroniłem, przy drzwiach wyjściowych.
P - (już zdenerwowany lub poirytowany) Tak jasne, a czym się pani zajmuje?
K - Nie pracuję, chodzę na szkolenia..
P - Chyba w piciu piwa na czas... Znamy panią dobrze. Pani jest z osiedla XXX, 11 piętro?
K - Tak.
P - Pójdzie pani z nami na komisariat.
Kobieta widząc, że nic nie wskóra grzecznie wstała i już z panią kierownik myśleliśmy, że to koniec tej przygody ale gdzie tam...
Klientka ledwo wstała z krzesła i ...zwieracze popuściły ponownie (tym razem ta twardsza sprawa) Od razu "zapach" był nie do wytrzymania, pani kierownik uciekła do toalety, a ja i policjanci zostaliśmy.
K - Teraz mnie musicie do domu zawieść!
Ja już nie mogłem wytrzymać, a policjanci nie chcieli zabrać do radiowozu... Myślę ładne jaja, zaraz dołączę do kierowniczki. Na szczęście dzielni panowie policjanci wyprowadzili panią tylnym wyjściem ze sklepu i wezwali konwojkę... Do radiowozu jej nie wsadzili...
Mnie zastanawia jak nisko ludzie mogą jeszcze upaść aby się tylko napić...
Podczas służby na terenie sklepu, dostrzegłem jak pewna Pani na wiek około 50-55 lat, już dosyć mocno wstawiona pakuje sporą ilość piw do torby. Zgodnie z procedurą musiałem czekać aż przejdzie przez linię kas nie płacąc za artykuły, dopiero wtedy musiałem dokonać ujęcia, w międzyczasie aby pozostać niezauważony, podszedłem do jednej z kas i udawałem że zagaduję kasjerkę, jednocześnie obserwując cały czas tą kobietę. Pani mnie nie zawiodła i czym prędzej chciała opuścić sklep... przez wejście omijając wszystkie kasy, podszedłem więc do niej czym prędzej i poinformowałem standardową regułką o tym czego się dopuściła i poprosiłem o udanie się na zaplecze do kierowniczki sklepu w celu wyjaśnienia sytuacji: J- Ja, K- klientka.
J - Proszę pani, ma pani przy sobie artykuły, za które pani nie zapłaciła bądź zapomniała zapłacić, w tym przypadku musimy udać się na zaplecze w celu wyjaśnienia tej sytuacji.
K - Ale o co chodzi? O piwa..?
J - Tak o piwa.
K - Panie! Ja chciałam zapłacić za nie! Panie ja do domu chciałam zanieść i wrócić z pieniędzmi!
Ja widząc że rozmowa nie ma sensu powiedziałem że wytłumaczy to kierowniczce. Ok zgodziła się. Poszliśmy do pokoju Pani kierownik sklepu i informuję o zajściu. Poprosiłem również klientkę o okazanie ile piw chciała wynieść i ta zaczęła wykładać jedno, drugie, trzecie, piąte, dziewiąte, jedenaste... Oczom własnym nie wierzyłem jak ona to skitrała w tej torebce, no ale w międzyczasie zaczęła bajerować panią kierownik, że szła do domu po pieniążki... Pani kierownik machnęła ręką i powiedziała że wzywa policję, na tą wiadomość szanownej klientce... popuściły zwieracze... Oczom własnym nie wierzyłem (myślałem że coś się wylało) lecz za chwilkę poczułem...
Kierowniczka poleciała po sprzątaczkę, a ja pilnowałem Panią szanowną w tych już coraz "milszych" warunkach... Przyjechała policja i tutaj się zaczyna...
P - Policja, K- klientka
P - Dzień dobry, jaki był powód wezwania?
Opisałem dokładnie sytuację.
K - Panowie, proszę zawieście mnie do domu niech się umyję, bo śmierdzę...
P - Czuć... Proszę pani, za to czego się pani dopuściła będzie mandat karny oraz zbadamy panią alkomatem i zabierzemy na komisariat.
K - Ale ja chciałam zapłacić, ten pan (pokazuje na mnie) mi zabronił.
J - Owszem zabroniłem, przy drzwiach wyjściowych.
P - (już zdenerwowany lub poirytowany) Tak jasne, a czym się pani zajmuje?
K - Nie pracuję, chodzę na szkolenia..
P - Chyba w piciu piwa na czas... Znamy panią dobrze. Pani jest z osiedla XXX, 11 piętro?
K - Tak.
P - Pójdzie pani z nami na komisariat.
Kobieta widząc, że nic nie wskóra grzecznie wstała i już z panią kierownik myśleliśmy, że to koniec tej przygody ale gdzie tam...
Klientka ledwo wstała z krzesła i ...zwieracze popuściły ponownie (tym razem ta twardsza sprawa) Od razu "zapach" był nie do wytrzymania, pani kierownik uciekła do toalety, a ja i policjanci zostaliśmy.
K - Teraz mnie musicie do domu zawieść!
Ja już nie mogłem wytrzymać, a policjanci nie chcieli zabrać do radiowozu... Myślę ładne jaja, zaraz dołączę do kierowniczki. Na szczęście dzielni panowie policjanci wyprowadzili panią tylnym wyjściem ze sklepu i wezwali konwojkę... Do radiowozu jej nie wsadzili...
Mnie zastanawia jak nisko ludzie mogą jeszcze upaść aby się tylko napić...
sklep w jednej z galerii w Rzeszowie.
Ocena:
602
(672)
Komentarze