Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#11618

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia świeża bo z przedwczoraj.

Mam żółwia wodnego i jak jest dobra pogoda (czytaj: zero chmur i żar leje się z nieba) to zabieram go do parku żeby sobie pobiegał. Tak było i tym razem. Zakładam mu na pancerz wykonaną przez mojego ojca "obrożę" w postaci czerwonego paska odblaskowego i migającej diody na pilota. Pozwala to znaleźć żółwia nawet w wysokiej trawie, jest to bardziej zabezpieczenie awaryjne bo i tak nie spuszczam go z oczu.

Gadzina spaceruje, ja siedzę na ławeczce i obserwuje. Do żółwia podchodzi jakiś dzieciak, nic niezwykłego, często nawet dorośli podchodzą do mnie i pytają co jada, ile żyje etc. Zanim zdążyłem powiedzieć żeby nie drażnić gada, dzieciak go łapie i zaczyna uciekać. Chwila szoku i pędzę za dzieciakiem. Mały po całkiem długim sprincie schował się za swoją matką, która od razu się na mnie wydarła:

[M]atka: Co ty sobie gnoju wyobrażasz dziecko mi gonisz! Ja policje wezwę!
[J]a: Bez powodu go nie gonię, pani syn zabrał mojego żółwia.
[M]: Co ty pieprzysz, wczoraj go kupiliśmy, prawda synku?
Dzieciak perfidnie się szczerząc (przy okazji ukazują brak przednich jedynek), kiwa głową i pokazuje mi język.
[J]: Ale to jest mój żółw, ma nawet opaskę!
[M]: Upuścili cię przy porodzie durniu, że nie rozumiesz?! Zwierzę jest nasze!!

Wymiana słów w tym tonie trwała jakieś, 3 minuty, przy czym ja starałem się zachować spokój (co było bardzo trudne), a babka coraz bardziej się nakręcała, liczba decybeli z jaką nadawała, zawstydziła by trąby jerychońskie. Dzieciak dalej się szczerzył, a żółw się wyrywał. Gdy nagle stał cud! Pojawiła się para strażników miejskich i sami z siebie do nas podeszli.

[SM]: Przepraszam, co tu się dzieje?
[M]: O dobrze że jesteście, ten imbecyl chce ukraść żółwia mojemu synowi!
[J]: Powtarzam ko raz kolejny, że to pani syn zabrał mi go sprzed nosa. Ma nawet opaskę.
[M]: Takie coś można dostać w każdym sklepie, durniu!
[SM]: Proszę się uspokoić, czy ma pani coś na potwierdzenie że to pani zwierzę?
[M]: Ono jest moje!!!
[J]: Ale ja mam!

W tym momencie wyciągnąłem pilota z kieszeni i nacisnąłem guzik, dioda zaczęła migać, babka zbladła, dzieciak zaczął ryczeć, żółw się wyrywał. Piekielna wyrwała gada z ręki dziecka, wepchnęła mi go brutalnie do rąk i oboje oddalili się bardzo szybkim krokiem. Słychać było jeszcze jak troskliwa mamusia mówi do ryczącego dzieciaka "nie martw się, następnym razem się uda(!)"

Panowie strażnicy powiedzieli, że z czymś takim spotkali się po raz pierwszy i powiedzieli że opaska z diodą jest fajna, ale lepsza była by stara dobra smycz. Ciężko się nie zgodzić.

Park miejski

Skomentuj (46) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 871 (933)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…