zarchiwizowany
Skomentuj
(6)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Moja lekarka pierwszego kontaktu(pediatra) jest wyjątkowo "piekielna". Trafiłam do niej za pośrednictwem mamy, która ją zna, jednak nie miałam z tego powodu jakiś szczególnych przywilejów, bo i tak mam inne nazwisko niż mama. Kobieta jest wyjątkowo antypatyczna, a ja naprawdę próbowałam ją polubić - do tej pory spotykałam samych miłych lekarzy.
Ok. 3 lata temu zaczęłam mieć problemy z nerkami. Po roku męczenia się z przeróżnymi problemami i bólami poszłam niechętnie do pani Doktor(D).
Opowiedziałam jej o swoim problemie.
D: E to normalne u kobiet, bierz po prostu Furagin i po problemie.
J: Mam uczulenie na Furagin, powinna to pani mieć w dokumentacji(niezapomniana wysypka po tygodniowym pobycie w szpitalu, gdzie namiętnie podawali mi ten lek).
D: Co za bzdura, ten lek nie uczula. Weź się lepiej za siebie, zobacz jaka ty chuda jesteś, jak to okropnie wygląda!(Przesada - anorektyczki na pewno nie przypominam.)
J: Byłam na badaniu gęstości kości i lekarka powiedziała, że taką mam sylwetkę i do ciąży to się raczej nie zmieni.
D: Po co taka młoda osoba idzie na badanie gęstości kości?
J: Dentystka mi zaleciła, bo mam bardzo słabe zęby.
D: To gdzie ty do dentysty chodzisz?
J: Jeżdżę do B.(miejscowość oddalona o 60 km od naszej).
D: Boże, po co? Mało to u nas dentystów?
Wyszłam i unikałam lekarza póki mogłam. Ale nadszedł czas matur, musiałam zanieść bilans i przy okazji miałam sprawę.
J: Czy mogłaby mi pani podpisać oświadczenie, że mam chore nerki i że mogę wychodzić podczas matury do toalety?
D: Oczywiście, że nie, to byłoby oszustwo, to nie jest udokumentowane!
Najgorsze jest to, że nie było tego w dokumentacji, bo nie napisała nic na temat tamtej wizyty. Jako dziecko dużo chorowałam na nerki, w poprzednie wakacje również, ale była wtedy na urlopie. Przełknęłabym to i byłoby mi nawet wstyd, gdyby nie rozmowa, jaką prowadziła z koleżanką nim weszłam do gabinetu. Wynikało z niej wyraźnie, że zapisywała koleżankę na jej córkę i wypisywała dla niej i dla męża zwolnienia z pracy, kiedy tylko chcieli. Ale nie, to już nie było oszustwem...
A i na czas matur nerki przekornie odezwały się wyjątkowo intensywnie - chodzenie do toalety co kilka minut i ból nie do opisania. Oczywiście to w domu, bo z sali nie wolno było wychodzić.
Ok. 3 lata temu zaczęłam mieć problemy z nerkami. Po roku męczenia się z przeróżnymi problemami i bólami poszłam niechętnie do pani Doktor(D).
Opowiedziałam jej o swoim problemie.
D: E to normalne u kobiet, bierz po prostu Furagin i po problemie.
J: Mam uczulenie na Furagin, powinna to pani mieć w dokumentacji(niezapomniana wysypka po tygodniowym pobycie w szpitalu, gdzie namiętnie podawali mi ten lek).
D: Co za bzdura, ten lek nie uczula. Weź się lepiej za siebie, zobacz jaka ty chuda jesteś, jak to okropnie wygląda!(Przesada - anorektyczki na pewno nie przypominam.)
J: Byłam na badaniu gęstości kości i lekarka powiedziała, że taką mam sylwetkę i do ciąży to się raczej nie zmieni.
D: Po co taka młoda osoba idzie na badanie gęstości kości?
J: Dentystka mi zaleciła, bo mam bardzo słabe zęby.
D: To gdzie ty do dentysty chodzisz?
J: Jeżdżę do B.(miejscowość oddalona o 60 km od naszej).
D: Boże, po co? Mało to u nas dentystów?
Wyszłam i unikałam lekarza póki mogłam. Ale nadszedł czas matur, musiałam zanieść bilans i przy okazji miałam sprawę.
J: Czy mogłaby mi pani podpisać oświadczenie, że mam chore nerki i że mogę wychodzić podczas matury do toalety?
D: Oczywiście, że nie, to byłoby oszustwo, to nie jest udokumentowane!
Najgorsze jest to, że nie było tego w dokumentacji, bo nie napisała nic na temat tamtej wizyty. Jako dziecko dużo chorowałam na nerki, w poprzednie wakacje również, ale była wtedy na urlopie. Przełknęłabym to i byłoby mi nawet wstyd, gdyby nie rozmowa, jaką prowadziła z koleżanką nim weszłam do gabinetu. Wynikało z niej wyraźnie, że zapisywała koleżankę na jej córkę i wypisywała dla niej i dla męża zwolnienia z pracy, kiedy tylko chcieli. Ale nie, to już nie było oszustwem...
A i na czas matur nerki przekornie odezwały się wyjątkowo intensywnie - chodzenie do toalety co kilka minut i ból nie do opisania. Oczywiście to w domu, bo z sali nie wolno było wychodzić.
pediatra
Ocena:
137
(151)
Komentarze