Profil użytkownika
kotkotkot
Zamieszcza historie od: | 6 kwietnia 2011 - 17:48 |
Ostatnio: | 29 sierpnia 2012 - 0:32 |
- Historii na głównej: 1 z 2
- Punktów za historie: 237
- Komentarzy: 38
- Punktów za komentarze: 149
zarchiwizowany
Skomentuj
(6)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Moja lekarka pierwszego kontaktu(pediatra) jest wyjątkowo "piekielna". Trafiłam do niej za pośrednictwem mamy, która ją zna, jednak nie miałam z tego powodu jakiś szczególnych przywilejów, bo i tak mam inne nazwisko niż mama. Kobieta jest wyjątkowo antypatyczna, a ja naprawdę próbowałam ją polubić - do tej pory spotykałam samych miłych lekarzy.
Ok. 3 lata temu zaczęłam mieć problemy z nerkami. Po roku męczenia się z przeróżnymi problemami i bólami poszłam niechętnie do pani Doktor(D).
Opowiedziałam jej o swoim problemie.
D: E to normalne u kobiet, bierz po prostu Furagin i po problemie.
J: Mam uczulenie na Furagin, powinna to pani mieć w dokumentacji(niezapomniana wysypka po tygodniowym pobycie w szpitalu, gdzie namiętnie podawali mi ten lek).
D: Co za bzdura, ten lek nie uczula. Weź się lepiej za siebie, zobacz jaka ty chuda jesteś, jak to okropnie wygląda!(Przesada - anorektyczki na pewno nie przypominam.)
J: Byłam na badaniu gęstości kości i lekarka powiedziała, że taką mam sylwetkę i do ciąży to się raczej nie zmieni.
D: Po co taka młoda osoba idzie na badanie gęstości kości?
J: Dentystka mi zaleciła, bo mam bardzo słabe zęby.
D: To gdzie ty do dentysty chodzisz?
J: Jeżdżę do B.(miejscowość oddalona o 60 km od naszej).
D: Boże, po co? Mało to u nas dentystów?
Wyszłam i unikałam lekarza póki mogłam. Ale nadszedł czas matur, musiałam zanieść bilans i przy okazji miałam sprawę.
J: Czy mogłaby mi pani podpisać oświadczenie, że mam chore nerki i że mogę wychodzić podczas matury do toalety?
D: Oczywiście, że nie, to byłoby oszustwo, to nie jest udokumentowane!
Najgorsze jest to, że nie było tego w dokumentacji, bo nie napisała nic na temat tamtej wizyty. Jako dziecko dużo chorowałam na nerki, w poprzednie wakacje również, ale była wtedy na urlopie. Przełknęłabym to i byłoby mi nawet wstyd, gdyby nie rozmowa, jaką prowadziła z koleżanką nim weszłam do gabinetu. Wynikało z niej wyraźnie, że zapisywała koleżankę na jej córkę i wypisywała dla niej i dla męża zwolnienia z pracy, kiedy tylko chcieli. Ale nie, to już nie było oszustwem...
A i na czas matur nerki przekornie odezwały się wyjątkowo intensywnie - chodzenie do toalety co kilka minut i ból nie do opisania. Oczywiście to w domu, bo z sali nie wolno było wychodzić.
Ok. 3 lata temu zaczęłam mieć problemy z nerkami. Po roku męczenia się z przeróżnymi problemami i bólami poszłam niechętnie do pani Doktor(D).
Opowiedziałam jej o swoim problemie.
D: E to normalne u kobiet, bierz po prostu Furagin i po problemie.
J: Mam uczulenie na Furagin, powinna to pani mieć w dokumentacji(niezapomniana wysypka po tygodniowym pobycie w szpitalu, gdzie namiętnie podawali mi ten lek).
D: Co za bzdura, ten lek nie uczula. Weź się lepiej za siebie, zobacz jaka ty chuda jesteś, jak to okropnie wygląda!(Przesada - anorektyczki na pewno nie przypominam.)
J: Byłam na badaniu gęstości kości i lekarka powiedziała, że taką mam sylwetkę i do ciąży to się raczej nie zmieni.
D: Po co taka młoda osoba idzie na badanie gęstości kości?
J: Dentystka mi zaleciła, bo mam bardzo słabe zęby.
D: To gdzie ty do dentysty chodzisz?
J: Jeżdżę do B.(miejscowość oddalona o 60 km od naszej).
D: Boże, po co? Mało to u nas dentystów?
Wyszłam i unikałam lekarza póki mogłam. Ale nadszedł czas matur, musiałam zanieść bilans i przy okazji miałam sprawę.
J: Czy mogłaby mi pani podpisać oświadczenie, że mam chore nerki i że mogę wychodzić podczas matury do toalety?
D: Oczywiście, że nie, to byłoby oszustwo, to nie jest udokumentowane!
Najgorsze jest to, że nie było tego w dokumentacji, bo nie napisała nic na temat tamtej wizyty. Jako dziecko dużo chorowałam na nerki, w poprzednie wakacje również, ale była wtedy na urlopie. Przełknęłabym to i byłoby mi nawet wstyd, gdyby nie rozmowa, jaką prowadziła z koleżanką nim weszłam do gabinetu. Wynikało z niej wyraźnie, że zapisywała koleżankę na jej córkę i wypisywała dla niej i dla męża zwolnienia z pracy, kiedy tylko chcieli. Ale nie, to już nie było oszustwem...
A i na czas matur nerki przekornie odezwały się wyjątkowo intensywnie - chodzenie do toalety co kilka minut i ból nie do opisania. Oczywiście to w domu, bo z sali nie wolno było wychodzić.
pediatra
Ocena:
137
(151)
Latem pracowałam jako barmanka w dość eleganckiej restauracji.
Pewnego popołudnia, kiedy myślałam, że już nic mnie nie zdziwi (tego dnia m.in. musiałam cucić klientkę, która zemdlała pod barem) podeszła do mnie mała dziewczynka[D], na oko 5-letnia i mówi:
- Dzień dobry, chce mi się kupkę.
Wskazałam jej dłonią, gdzie jest toaleta.
Po jakimś czasie dziewczynka wróciła do mnie z nietypową prośbą:
- Już zrobiłam kupę! Podetrzesz mnie?
Powiedzcie mi - czy w zakres obowiązków barmana wchodzi podcieranie klientom tyłka? Już nurkowałam ręką w kiblu, by wyciągnąć rolkę papieru wrzuconą przez Piekielnego, ale tej "przyjemności" sobie odmówiłam...
Pewnego popołudnia, kiedy myślałam, że już nic mnie nie zdziwi (tego dnia m.in. musiałam cucić klientkę, która zemdlała pod barem) podeszła do mnie mała dziewczynka[D], na oko 5-letnia i mówi:
- Dzień dobry, chce mi się kupkę.
Wskazałam jej dłonią, gdzie jest toaleta.
Po jakimś czasie dziewczynka wróciła do mnie z nietypową prośbą:
- Już zrobiłam kupę! Podetrzesz mnie?
Powiedzcie mi - czy w zakres obowiązków barmana wchodzi podcieranie klientom tyłka? Już nurkowałam ręką w kiblu, by wyciągnąć rolkę papieru wrzuconą przez Piekielnego, ale tej "przyjemności" sobie odmówiłam...
Restauracja
Ocena:
502
(612)
1
« poprzednia 1 następna »