zarchiwizowany
Skomentuj
(5)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Rzecz się działa w osiedlowym oddziale Poczty Polskiej. Chciałam odebrać awizowaną przesyłkę i przy okazji nadać list. Było to chyba koło godziny szesnastej, tłum ogromny, kolejki przed budynek poczty. Czynne dwa okienka na cztery. Pokornie odstałam swoje. Podałam awizo, pani niechętnie wstała i zaczęła poszukiwania, które trwały ze dwie minuty. Pokazałam dowód osobisty, podpisałam się.
[J]: Poproszę jeszcze kopertę.
Pani w okienku spojrzała na zegarek.
[P]: Ale ja właśnie skończyłam pracę!
[J]: Ale... - próbowałam zaprotestować, bo przy jej stanowisku leżał stos kopert na sprzedaż.
[P]: Ja nie zamierzam robić nadgodzin! - powiedział, zastawiła okienko i zniknęła na zapleczu.
Podanie mi koperty zajęłoby jej może 10 sekund (choć pewnie nawet nie), wzięcie zapłaty jakieś pół minuty maksymalnie, bo miałam przygotowane drobne w ręce. W życiu nie wpadłabym na to, że niecała minuta to nadgodziny. Koperty tego dnia nie kupiłam. Wszyscy stojący za mną, musieli przenieść się na koniec drugiej kolejki.
[J]: Poproszę jeszcze kopertę.
Pani w okienku spojrzała na zegarek.
[P]: Ale ja właśnie skończyłam pracę!
[J]: Ale... - próbowałam zaprotestować, bo przy jej stanowisku leżał stos kopert na sprzedaż.
[P]: Ja nie zamierzam robić nadgodzin! - powiedział, zastawiła okienko i zniknęła na zapleczu.
Podanie mi koperty zajęłoby jej może 10 sekund (choć pewnie nawet nie), wzięcie zapłaty jakieś pół minuty maksymalnie, bo miałam przygotowane drobne w ręce. W życiu nie wpadłabym na to, że niecała minuta to nadgodziny. Koperty tego dnia nie kupiłam. Wszyscy stojący za mną, musieli przenieść się na koniec drugiej kolejki.
Poczta Polska
Ocena:
126
(156)
Komentarze