Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#11834

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ostatnio częściej niż zwykle spotykają mnie dziwne przypadki – a może pod wpływem piekielnych zaczynam je zauważać.. Tym razem wcale nie będzie zabawnie.

Lubię sobie czasami usiąść w jakiejś kawiarni, wypić kawę, poczytać lub nawet popracować – zwłaszcza jak jestem w obcym mieście. Lepsze to niż gnicie w hotelu. Tak więc znalazłem sobie, sieciową co prawda, ale przytulną kawiarenkę. Zamówiłem kawę, odpaliłem kompa z zamiarem odwalenia zaległości. Obok mnie, przy pustym stoliku siedziała dziewczynka – tak na oko 8-9 lat. Po prostu spokojnie siedziała sama, wpatrzona w drzwi.

Zamówiłem kawę, zagłębiłem się w słupki na ekranie komputera i zapomniałem o bożym świecie.
Po godzinie, kiedy kawa była wypita i ćwierć roboty za mną ocknąłem się i rozejrzałem. Dziewczynka obok jak siedziała tak siedzi. Tylko może trochę bardziej smutna ale cały czas spokojna. Jeszcze zapytałem kelnerkę czy wie co to za mała. Nie wiedziała – ale za to powiedziała, że obserwują ją już trzecią(!) godzinę. Przyszła z jakąś kobietą – pracownice nie pamiętają dokładnie bo duży ruch – kobieta poszła, a mała siedzi od tamtej pory.

Zamówiłem coś jeszcze i wróciłem do pracy, tylko co chwilę zerkałem na sąsiadkę. W międzyczasie któraś z kelnerek przyniosła jej ciastko i coś do picia. Dziewczę musiało być bardzo głodne bo rzuciło się na jedzenie jak wyposzczony sęp. Tknęło mnie i zasugerowałem obsłudze sklepu wezwanie ochrony. Ochroniarz przyszedł bardzo szybko, zapytał małą jak się nazywa i po niedługim czasie z głośników zaczęły płynąć wezwania, że opiekunka małej Kasi ma się zgłosić tu i tu.
Postanowiłem skonsultować się ze znajomym policjantem. Zadzwoniłem, opisałem sytuację, a ten poradził, bezwzględnie zadzwonić na policję. Krótki wywiad czy może już ktoś dzwonił. Okazało się, że nie, to zadzwoniłem ja.

Mijała już czwarta godzina odkąd dziewczynka została sama.
Wezwania z głośników płynęły dalej, mała dostała następne ciastko, czekaliśmy coraz bardziej zaniepokojeni.

Patrol przyjechał a w jego składzie na szczęście, bardzo sympatyczna, kobieta. Zajęła się Kasią i wypytała co się stało. Okazało się, że matka, małej zostawiła ją tam bo miała jeszcze zajść do jednego sklepu i zaraz wrócić. Oczywiście wszyscy w tym czasie zaczęli mieć podejrzenia, że kobiecie coś się stało, ale ochrona nie słyszała o żadnym wypadku na terenie.

Robiło się coraz większe zamieszanie. Wypytywanie dziewczynki gdzie mieszka, jakim samochodem przyjechała itp. Mała podała adres, policjanci poprosili przez radio, żeby jakiś patrol tam podjechał.
Właśnie mijała piąta godzina samotności Kasi, kiedy do kawiarni wpadła jakaś kobieta. Zobaczyła zamieszanie i od razu w krzyk „co robicie mojej Kasi!”. O dziwo mała tylko na nią popatrzyła, ale się nie odezwała.

Policjantka raptem przestała być miła i sympatyczna. Ostro zażądała dokumentów i kiedy już się okazało, że to faktycznie matka dziewczynki, zaczęła wręcz na nią krzyczeć. Coś o głupocie i skrajnej nieodpowiedzialności. Ta się próbowała bronić, że „przecież nic się nie stało” i „co to kogo obchodzi” ale przycichła jak się dowiedziała, że może jej grozić nawet do 3 lat.

Najciekawsze pytanie do matki na koniec.
- A gdzie właściwie pani była?
- Poszłam do sklepu, trochę mi się zeszło. A potem jeszcze do kina...

.

Skomentuj (69) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1511 (1575)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…