Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#11906

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
historia z późnych lat 90 tych opowiedziana mi przez ojca.
Poligon wojskowy.
Odbywały się właśnie cwiczenia w których brały udział małe pododdziały z innych krajów NATO - bardziej jako doraddcy niż faktyczne siły zbrojne.
Piątek wieczorem pierwszego z 2 tygodni cwiczeń- jak to wojskowi - postanowili nasi oficerowie zrobic małą imprezke - no bo jak to - nie zabawic sięna koniec tygodnia.
Grupka chętnych zebrała się dośc spora - tak z 20 osób - w tym paru oficerów USA i Niemiec.
I tu zaczeły się schody - cały "lekki park" maszynowy był niedostępny bo zajęty rozwożeniem reszty oficerów niezostających na zabawie.
Ale że już byli po "pierwszej i drugiej nóżce" to nie chciało im się czekać - i po zapasy pojechał skład nasz BWP-1 jako transport + pożyczony amerykański Hammer z kierowcą i 4 oficerami (2 naszymi i 2 USA - bo chcieli im pokazać Polską wieś) ... i granatnikiem na dachu (bo im się nie chciało demontować).
I tu wyszła na jak piekielnośc naszych gospodarzy - stwierdzili że trzeba tak z 3 butelek przynajmniej kopic - to sklep może nie miec tyle - więc od razu skierowali się do znanego miejscowego bimbrownika który znany był z tego że zaopatrywał wieś jak i po cichu żołnierzy z poligonu.
Mogę sobie tylko wyobrazić minę starego człowieka który zobaczył parkujący mu na podwórzu transporter opancerzony i dżipa z granatnikiem na dachu... Gościa podobno dobre 5 minut cucili i zapewniali że oni tylko po wódkę .... to nie wojna....

WP

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 211 (227)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…