Historia mojego kolegi, który jeździ na karetce (jako ratownik i kierowca).
Zmiany w pogotowiu są przeważnie 12-godzinne - 7- 19 i 19-7. Pewnego dnia, blisko godziny 19, kiedy wszyscy już myśleli tylko o relaksie i kolacji, karetka dostała wezwanie. Jeden z ratowników zerknął na wydruk i mówi, że muszą pojechać do wsi Bociany i przywieźć stamtąd pacjenta do szpitala.
Konsternacja. Nikt nie wie, gdzie jest wieś Bociany ;) Z pomocą mapy udało się ją szczęśliwie zlokalizować. Ponieważ wieś znajdowała się w niemałym oddaleniu od szpitala, ekipa zebrała się w okamgnieniu, żeby jak najszybciej załatwić tę sprawę przed fajrantem. Droga minęła szybko, wieś udało się znaleźć dość łatwo, większy problem był z podanym na wydruku adresem. Ekipa błądzi sobie malowniczymi, wiejskimi dróżkami, jeden z ratowników łączy się z dyspozytorką. Ta po chwili odpowiada, że żona pacjenta wyjdzie do głównej drogi, żeby wskazać drogę karetce.
Świetnie. Po 5 minutach Pani została zlokalizowana.
[Ratownik] Dzień dobry, dzień dobry, proszę nas szybko pokierować do domu, trochę pobłądziliśmy.
[Pani] Ależ oczywiście, tędy proszę... - cała przejęta kieruje ekipę do domku za rogiem.
Chłopcy wpadają z Panią do domu, delikatnie ją ponaglając (zrobiła się bowiem już godzina 20 ;)), Pani zaaferowana prowadzi ich do pokoju, a tam... zasłane, czyściutkie, ale... PUSTE łóżko!
[Ratownik] Pani sobie z nas żarty robi?! Gdzie jest pacjent??
[Pani] No... Tu powinien być... (i patrzy na nich pytająco i z przestrachem)
Ratownicy wznoszą oczy ku niebu, jeden z nich już nabiera powietrza w płuca, żeby ochrzanić Panią za nieodpowiedzialność...
[Pani] No panowie go mieli PRZYWIEŹĆ ze szpitala...
Konsternacja. Jeden z ratowników szybki bieg do karetki, rzut oka na wydruk... Stoi jak byk: "Transport pacjenta ZE szpitala DO wsi Bociany" :)
Ratownicy oczywiście grzecznie Panią przeprosili, uspokoili i obiecali "wrócić za chwilę" ;)
W karetce oczywiście gromy padły na przyjmującego zgłoszenie ;)
PS. Do domu pacjent został szczęśliwie przetransportowany po godzinie 21. ;)
Zmiany w pogotowiu są przeważnie 12-godzinne - 7- 19 i 19-7. Pewnego dnia, blisko godziny 19, kiedy wszyscy już myśleli tylko o relaksie i kolacji, karetka dostała wezwanie. Jeden z ratowników zerknął na wydruk i mówi, że muszą pojechać do wsi Bociany i przywieźć stamtąd pacjenta do szpitala.
Konsternacja. Nikt nie wie, gdzie jest wieś Bociany ;) Z pomocą mapy udało się ją szczęśliwie zlokalizować. Ponieważ wieś znajdowała się w niemałym oddaleniu od szpitala, ekipa zebrała się w okamgnieniu, żeby jak najszybciej załatwić tę sprawę przed fajrantem. Droga minęła szybko, wieś udało się znaleźć dość łatwo, większy problem był z podanym na wydruku adresem. Ekipa błądzi sobie malowniczymi, wiejskimi dróżkami, jeden z ratowników łączy się z dyspozytorką. Ta po chwili odpowiada, że żona pacjenta wyjdzie do głównej drogi, żeby wskazać drogę karetce.
Świetnie. Po 5 minutach Pani została zlokalizowana.
[Ratownik] Dzień dobry, dzień dobry, proszę nas szybko pokierować do domu, trochę pobłądziliśmy.
[Pani] Ależ oczywiście, tędy proszę... - cała przejęta kieruje ekipę do domku za rogiem.
Chłopcy wpadają z Panią do domu, delikatnie ją ponaglając (zrobiła się bowiem już godzina 20 ;)), Pani zaaferowana prowadzi ich do pokoju, a tam... zasłane, czyściutkie, ale... PUSTE łóżko!
[Ratownik] Pani sobie z nas żarty robi?! Gdzie jest pacjent??
[Pani] No... Tu powinien być... (i patrzy na nich pytająco i z przestrachem)
Ratownicy wznoszą oczy ku niebu, jeden z nich już nabiera powietrza w płuca, żeby ochrzanić Panią za nieodpowiedzialność...
[Pani] No panowie go mieli PRZYWIEŹĆ ze szpitala...
Konsternacja. Jeden z ratowników szybki bieg do karetki, rzut oka na wydruk... Stoi jak byk: "Transport pacjenta ZE szpitala DO wsi Bociany" :)
Ratownicy oczywiście grzecznie Panią przeprosili, uspokoili i obiecali "wrócić za chwilę" ;)
W karetce oczywiście gromy padły na przyjmującego zgłoszenie ;)
PS. Do domu pacjent został szczęśliwie przetransportowany po godzinie 21. ;)
pogotowie i Bociany :)
Ocena:
802
(856)
Komentarze