Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

raptorka

Zamieszcza historie od: 15 czerwca 2011 - 12:08
Ostatnio: 21 listopada 2016 - 19:22
  • Historii na głównej: 3 z 3
  • Punktów za historie: 2397
  • Komentarzy: 46
  • Punktów za komentarze: 502
 

#57196

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Całodobowa lecznica weterynaryjna w dużym mieście, dzień świąteczny, godzina 1:34 w nocy - telefon.

[Pan]: Dobry wieczór, czy to pogotowie weterynaryjne?
[Lekarz]: Dobry wieczór, owszem.
[P]: Bo ja mam taki problem...
[L]: Słucham.

Chwila ciszy potęgująca napięcie...

[P] Czy można u państwa ostrzyc kota?

weterynaria

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 769 (879)

#11961

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia mojego kolegi, który jeździ na karetce (jako ratownik i kierowca).

Zmiany w pogotowiu są przeważnie 12-godzinne - 7- 19 i 19-7. Pewnego dnia, blisko godziny 19, kiedy wszyscy już myśleli tylko o relaksie i kolacji, karetka dostała wezwanie. Jeden z ratowników zerknął na wydruk i mówi, że muszą pojechać do wsi Bociany i przywieźć stamtąd pacjenta do szpitala.

Konsternacja. Nikt nie wie, gdzie jest wieś Bociany ;) Z pomocą mapy udało się ją szczęśliwie zlokalizować. Ponieważ wieś znajdowała się w niemałym oddaleniu od szpitala, ekipa zebrała się w okamgnieniu, żeby jak najszybciej załatwić tę sprawę przed fajrantem. Droga minęła szybko, wieś udało się znaleźć dość łatwo, większy problem był z podanym na wydruku adresem. Ekipa błądzi sobie malowniczymi, wiejskimi dróżkami, jeden z ratowników łączy się z dyspozytorką. Ta po chwili odpowiada, że żona pacjenta wyjdzie do głównej drogi, żeby wskazać drogę karetce.

Świetnie. Po 5 minutach Pani została zlokalizowana.

[Ratownik] Dzień dobry, dzień dobry, proszę nas szybko pokierować do domu, trochę pobłądziliśmy.
[Pani] Ależ oczywiście, tędy proszę... - cała przejęta kieruje ekipę do domku za rogiem.

Chłopcy wpadają z Panią do domu, delikatnie ją ponaglając (zrobiła się bowiem już godzina 20 ;)), Pani zaaferowana prowadzi ich do pokoju, a tam... zasłane, czyściutkie, ale... PUSTE łóżko!

[Ratownik] Pani sobie z nas żarty robi?! Gdzie jest pacjent??
[Pani] No... Tu powinien być... (i patrzy na nich pytająco i z przestrachem)

Ratownicy wznoszą oczy ku niebu, jeden z nich już nabiera powietrza w płuca, żeby ochrzanić Panią za nieodpowiedzialność...

[Pani] No panowie go mieli PRZYWIEŹĆ ze szpitala...

Konsternacja. Jeden z ratowników szybki bieg do karetki, rzut oka na wydruk... Stoi jak byk: "Transport pacjenta ZE szpitala DO wsi Bociany" :)

Ratownicy oczywiście grzecznie Panią przeprosili, uspokoili i obiecali "wrócić za chwilę" ;)
W karetce oczywiście gromy padły na przyjmującego zgłoszenie ;)

PS. Do domu pacjent został szczęśliwie przetransportowany po godzinie 21. ;)

pogotowie i Bociany :)

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 802 (856)

#11919

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Studiuję weterynarię. Historia z zeszłego roku :)

Ćwiczenia z diagnostyki laboratoryjnej i klinicznej, godzina 9 rano, miejsce: obory :) (w sensie obory z krowami, w malowniczej miejscowości pod Warszawą o nazwie... Obory :D )

W poskromach stoją 2 krówki, 2 osoby jednocześnie przeprowadzają badanie rektalne (przez hmmm... krowią pupę ;)) - Koleżanka [KŻ] i Kolega [KG]. Całą akcję nadzoruje Pan Doktor [PD].

Gwoli wyjaśnienia muszę dodać, że wspomniany Pan Doktor jest postacią absolutnie pozytywną i luzacką, dlatego ćwiczenia z nim są prawdziwą przyjemnością. Można sobie także podczas tych 3-godzinnych zajęć pozwolić na trochę luzu, zarówno w zachowaniu, jak i słownictwie ;)

[Pan Doktor] I co koleżanko? Czuje Pani coś?
[KŻ] Nie...
[PD] Spokojnie, proszę się nie denerwować, rozluźnić się, lekko rączką w prawo, jak nadal nic to w lewo... spokojnie

I tak przez 10 minut :) Koleżanka niestety niewiele mogła wyczuć, a Doktor bardzo starał jej się pomóc, zupełnie zapominając o męczącym się obok Koledze.

Dopiero gdy Koleżanka zrezygnowała z dalszych prób i oddała krówkę następnej osobie, Pan Doktor przypomniał sobie o drugim nieszczęśniku :)

[PD] Ojej, zapomniałem o Panu!
[KG] ... (zmęczony i wkurzony)
[PD] Oj, widzę, że humor nie dopisuje...
[KG] ... (już prawie mu się para z uszu wydobywa, bądź co bądź tego typu badanie jest bardzo męczące dla weterynarza...)
[PD] No dobrze Panie Kolego, to gdzie Pan jest..?
[KG] W d**ie!!!

Wszyscy konsternacja... I śmiech :) I od razu wszystkim zaczęło lepiej iść to badanie ;)

raptorka

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 691 (793)

1