Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#12104

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Humorystyczna opowieść z piątku.
Wracałem po raz ostatni w tym roku akademickim do domu. Standardowo: najpierw pociągiem Opole-Wrocław, później autobus do domu. Na dworcu zapoznałem się z pewnym miłym Azjatą, który miał problem ze zlokalizowaniem pociągu, peronu, etc. Rozmawialiśmy po angielsku, ponieważ rozmówca, jak przyznał, zna język polski, ale posługiwanie się nim sprawia mu trudność, ponieważ jest perfekcjonistą, a nie do końca płynnie opanował polską Deklinację i koniugację. Okazało się, że pochodzi z Chin i jest w Polsce na wycieczce po wschodniej Europie i też udaje się do Wrocławia. Podjechał nasz pociąg, więc zaproponowałem wspólną podróż. Szukając wolnego przedziału (pociąg dalekobieżny). Znaleźliśmy jeden, w którym siedział tylko łysy karczek ze swoim (wnosząc z ich rozmowy) dziadkiem. Zapytałem czy wolne, [K]ark potwierdził, więc wołam orientalnego znajomego i wchodzimy do przedziału. Na widok [Ch]ou (zapisuję zapewne niepoprawnie, ale mniej-więcej tak się przedstawił) miny im trochę zrzedły, ale zachowali ciszę. Nie na długo niestety.
Rozmawiali między sobą, a ja byłem pochłonięty rozmową po angielsku z Chou, gdy zaczęły do mnie dochodzić fragmenty rozmowy [D]ziadka i wnuka.
D - No i widzisz! Jak ja po wojnie za kolejarza jeździłem, to takich od razu nadawaliśmy na milicję, że podejrzany się w pociągu kręci i na następnej stacji już z głowy!
K - Wiem dziadku! Takiego żółtka to z chłopakami od razu byśmy na kopach wynieśli!
D - I tak trzeba wnusiu! Jak to tak? Żółty w POLSKIM POCIĄGU?!
I tak nawijali, co rusz wtrącają "polski pociąg", a ja robiłem się czerwony ze wstydu wiedząc, że Chou doskonali ich rozumie. On jednak nie dawał po sobie poznać, iż cokolwiek go razi. Zaczął nawet żartować z glanów (notabene z białymi sznurówkami) karka w taką pogodę, a że sam uwielbiam glany kontynuowaliśmy ten temat. Zbliżaliśmy się do Głównego, więc informuję Chou, że czas zabierać bagaże. W tym momencie panowie coraz głośniej komentowali swój wywód o 'polskich pociągach". Na to Chou zapytał mnie (nadal wszystko po angielsku) jak prawidłowo powiedzieć po polsku "patrz" w formie grzecznościowej. Gdy uzyskał odpowiedź, a ja stałem na korytarzu obrócił się w ich stronę i piękną polszczyzną wypalił:
Ch - Panowie! Ja was doskonale rozumiem! Ale! Proszę patrzeć! - Tu podszedł do kilku miejsc w przedziale, wskazał palcem, obrócił leżącą na „podpórce” po oknem komórkę karczka, coś wskazał - Wszędzie jest "Made in China", więc ten pociąg jest bardziej mój, niż panów! Miłego dnia!
I zgarniając mnie po drodze opuścił pociąg.
Śmiałem się jeszcze przez pół godziny, gdy na końcu poszliśmy na małe piwo.


Dla informacji "obrońców":
nie zareagowałem tylko dlatego, że Chou kilkukrotnie powtarzał w rozmowie, że "wszystko chce załatwiać sam" i łatwo odgadnąłem kontekst jego wypowiedzi, co sam na owym piwie potwierdził.

PKP

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 941 (1007)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…