Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#12521

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
W dzisiejszej opowieści przytoczę Wam historię, która przytrafiła mi się kilka lat temu w przychodni. Skończyłem wtedy 18 lat, przeniosłem się od pediatry do "normalnego" lekarza. Mam astmę i alergię - tyle tytułem wstępu.
Leków wszelakich zostało mi na około 3 dni, leków wziewnych - akurat tego dnia ostatnia dawka. Idę zaklepać termin - nie przewidziałem że w nowej przychodni może być inaczej niż w dotychczasowej - i dostałem termin za 2 dni. No dobra, przychodzę za 2 dni. Jako że był to okres pylenia, wszystkie objawy wyszły - świsty w płucach i skurcz oskrzeli na tle alergicznym. Wchodzę do Pani doktor, która pyta się o objawy, to mówię, że astma i alergia i takie tam i leki. Pani doktor odpiera, że ona musi zbadać - myślę sobie ok. Zbadała i orzekła - żadna astma, co mi tutaj opowiada, i stwierdziła że mam zapalenie płuc. o_O Pomijając fakt, że jak byłem mały leczono mnie na zapalenie płuc a nie na astmę, więc parę razy było ze mną naprawdę źle. Roześmiałem się tylko i przekonuję ją, że to nie zapalenie płuc (wiem, nie jestem lekarzem, ale jak człowiek wie co mu jest bo jest tak za każdym razem jak coś pyli i doświadcza tego regularnie od 18 lat to chyba ma coś do powiedzenia). Pani doktor oburzona moim komentarzem zapytała: "Pan nie chce mojego leczenia? Ja Pana leczyć nie muszę!" o_O drugi raz już podczas konwersacji oczy jak talerze i tłumaczę, że mam już podjętą kurację, skuteczną, i że jak dostanę leki, to wszystkie objawy ustąpią. Ona dalej swoje. Zachowałem wtedy wszelkie przejawy kultury, w pewnym momencie nie wytrzymałem, zabrałem książeczkę, swoje dokumenty z jej biurka i poszedłem do rejestracji wkurzony jak osa, prosząc o innego lekarza. Pani z rejestracji - sąsiadka, zna mnie od dziecka - bez problemów, zaprowadziła mnie pod gabinetu innej lekarki (leciwej kobiety). Tam rozmowa wyglądała tak - oczywiście po wymianie uprzejmości:
Ja - opisuję swoją chorobę i leki, które są mi potrzebne.
Pani doktor (PD) - A dlaczego ja nie mam tego w karcie?
Ja - Ponieważ przeniosłem się tutaj z innej przychodni i ta tutaj jest nowa.
PD - a te leki to wiesz jak brać? (sterydy doraźnie i inne mogące co nieco uszkodzić stosowane nieumiejętnie)
Tutaj opisałem wszystkie chyba możliwe skutki niepożądane każdego leku, dawkowanie, zalecenia po użyciu, przeciwwskazania i takie tam.
PD - okej - z uśmiechem na ustach zaczęła wypisywać recepty.
Pożegnałem się, poszedłem do apteki, kupiłem co musiałem, na miejscu zażyłem. Ventolin - objawy ustąpiły momentalnie, reszta leków i do domu. 2 h później akurat idąc do kolegi - już bez żadnych objawów - przechodziłem obok przychodni. Nie mogłem się powstrzymać i wszedłem do środka, gdzie akurat 1-sza Pani doktor (ta od zapalenia płuc) skarżyła się koleżance (tej 2 PD - tej co to mi leki wszystkie wystawiła) - jakiego to miała dzisiaj piekielnego pacjenta, co to jej leczenia nie chciał i że on ma zapalenie płuc i mu się to na zdrowiu odbije itp. Podszedłem, podziękowałem 2 PD, a pierwszej powiedziałem że coś szybko mi przeszło to ZAPALENIE ;). Jedna się uśmiechnęła pod nosem a druga spojrzała wzrokiem bazyliszka.

kochany NFZ

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 161 (175)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…