Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#12782

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Moja pierwsza i mam nadzieję nie ostatnia historia.
A działa się ostatniej późnej jesieni lub wczesnej zimy, kiedy po 21:00 już było ciemno i żadnego śniegu.

Był dość późny wieczór a mnie napadło coś na jajecznicę, a że jajek nie miałam to postanowiłam wybrać się do pobliskiego sklepu. Ubieram buty, kurtkę i tak patrzę na mojego psa co siedzi przy drzwiach. A co mi tam, wezmę go. Co prawda mój ojciec był już z nim na wieczornym spacerze ale pomyślałam, że nie zaszkodzi by się jeszcze przewietrzył.

Do sklepu miałam zaledwie 2 minuty pieszo. Mój pies dobrze zna ten sklep; zazwyczaj chodzę z nim inną trasą i wie że jak wybiorę tą to właśnie dlatego, że mam ochotę wejść tam na chwilę, więc wyruszył przede mnie i od razu skręcił i wszedł po odpowiednich schodach. Na dole zaś stała grupa "dresów", na oko 20letnich. Nie odzywali się jak przyszłam, wyglądali jakby na kogoś czekali. Gdy jednak weszłam na górę by przywiązać mojego psa do poręczy zaczęli coś do siebie szeptać i na mnie zerkać. Włączyła mi się w głowie jakaś czerwona lampka, gdyż bywam nieufna i automatycznie źle interpretuje takie rzeczy. No ale co miałam zrobić, przecież nagle nie wycofam się i nie pójdę gdzie indziej przez moją chwilową paranoję. Tak więc powoli przywiązywałam psa wykorzystując chyba połowę 5metrowej smyczy do tego po cichu licząc, że niejacy chłopacy sobie pójdą. Ale nie poszli. Więc weszłam do sklepu.
W drzwiach minęłam prawdopodobnie jednego z nich, gdyż ubrany był podobnie no i niósł piwo. Pomyślałam, że pewnie na niego czekali i zaraz sobie pójdą. Weszłam więc, wzięłam jajka i stanęłam w niewielkiej kolejce. Wyszłam po dosłownie 3 minutach i co? Tak, psa nie ma.

"Wiedziałam" pomyślałam i natychmiast zaczęłam go wołać starając się zachować spokój chociaż serce biło mi szybciej niż gdybym przebiegła 10 kilometrów. A że mój pies jest czarny i niewielki to ciężko go było dostrzec w czeluściach ciemności. Wyszukiwałam więc niejakich dresów myśląc że go zabrali. Ale nic. Rozejrzałam się po okolicy. Przecież nie mogli pójść daleko, zważając też na to że trochę im musiało zejść na odwiązywaniu smyczy. Chyba z minutę latałam po okolicy gdy zauważyłam w światłach jadącego samochodu małą czarną zwiniętą kulkę na drodze. Wcześniej mimo iż patrzałam w tamtą stronę, jej zupełnie nie zauważyłam w tej czerni. Od razu pobiegłam na ulicę ile sił w nogach i zaczęłam machać i krzyczeć by auto się zatrzymało. Tak, na drodze był mój pies który siedział pochylony i ze skulonym ogonem jakby go ktoś właśnie pobił. Auto się zatrzymało, ja wzięłam psa na chodnik, zobaczyłam czy jest cały i zaczęłam go głaskać żeby się trochę rozweselił. Na nic to było, bo poczuł się swobodniej dopiero w domu. Niejakich dresów nie znalazłam, zresztą co bym im mogła zrobić. Wiem tyle, że następnym razem będę ufać intuicji.

okoliczny sklep

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 107 (167)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…