Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#13382

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Któregoś pięknego ranka podchodzi do mnie do POK-u (punkt obsługi klienta) małżeństwo w średnim wieku. On jest wściekły jak osa, ona potulna i ma wyraz twarzy mówiący "przepraszam, że żyję".
On rzuca na blat opakowanie papieru toaletowego MOLA i zaczyna pluć jadem:
- I co paniusiu? Znowu kombinujemy,tak?
- Dzień dobry, w czym mogę pomóc?- ignoruję zaczepkę, staram się uśmiechać.
- Co powie pani na to, że nie dam się nabrać na te wasze tanie sztuczki? Co pani powie na to, że nie trafiło na debila? Co pani powie na to, że JA UMIEM CZYTAĆ?! Ale was zaraz załatwię! - Zaciera ręce.
Myślę sobie: "Oho, ciekawe, czym mu zawiniłam. Papier jest zbyt szorstki dla hrabiowskiego tyłka? A może dostał biegunki i ma uczulenie na papier toaletowy?:-)"
Żonka w tym czasie ciągnie go za rękaw i prosi:
- Franiu ciszej, Franiu zostaw panią, Franiu zlituj się.
Mężuś udaje, że nie słyszy. Zero litości. Ja zachowuję spokój.
- Proszę powiedzieć co się stało, postaram się panu pomóc. - Spokojne podejście do awanturników zawsze przynosiło najlepsze rezultaty. Nie tym razem.
- Co się stało?! - Tu głupi śmieszek. - Jesteście złodzieje! Każdy, kto tu pracuje, jest bandytą i złodziejem. Nawet pani! Uśmiecha się pani do mnie fałszywie, udaje pani, że jest pani miła, a w myślach nazywa mnie pani naiwniakiem! I idiotą! NIE JESTEM IDIOTĄ! Na półce pisze, że papier MOLA kosztuje 6,99, a w kasie mi policzono 10,99! Z-Ł-O-D-Z-I-E-J-E! - Pieni się facet, plując przy tym obficie śliną, aż odruchowo cofnęłam się o pół kroku. Jego żonka słysząc jego wrzaski na przemian blednie i się czerwieni. Zerka co raz na drzwi, jakby stamtąd oczekiwała ratunku. Robię w myślach szybki przegląd promocji i już po chwili wiem, że papier MOLA na bank nie jest w żadnej niższej cenie.

Zmełłam cisnące się na usta przekleństwa i grzecznie poprosiłam pana o przejście ze mną na alejkę z papierem toaletowym, w celu porównania ceny z paragonu z ceną na półce. Pan poszedł bardzo chętnie, z nadzieją, że tam również da mi bobu. Po drodze rzucał teksty w stylu "oddawajcie moje 4 złote, złodzieje cholerni" itp. OH, jakże się przeliczył...
Tak jak się spodziewałam w alejce wszystkie oznaczenia cenowe były prawidłowo rozmieszczone. Było napisane jak wół: PAPIER MOLA 10,99, a obok pod papierem VELVET widniała cena promocyjna 6,99. Taka sama cena z wyraźnym napisem VELVET wisiała nad półką. Spojrzałam na faceta znacząco i pytam:
- Więc jaka jest cena papieru MOLA, pana zdaniem?
Klient spogląda raz, potem drugi. Najpierw z bliska, potem z oddalenia. Przechyla głowę w lewo, potem w prawo. A cyfra "10" nadal nie chce się magicznie zmienić w cyfrę "6". Jako uczynny pracownik, wyciągnęłam etykietę cenową zza plastikowej listwy i podałam ją facetowi do ręki, aby mógł jej się lepiej przyjrzeć. A raczej by mógł dotknąć "swojego wstydu". Widać było po nim, że coś zaczyna do niego docierać. I tutaj obudził się we mnie przekorny chochlik:
- Cholerni bandyci i złodzieje, chcieli uprzejmie poinformować szanownego klienta, że papier MOLA jednak nie jest w promocji, której pan tak bardzo pragnął. Co za tym idzie, nie ukradliśmy panu tych 4 złotych, o które była cała awantura. Firma "Złodzieje" życzy miłego dnia.
Następnie odwróciłam się na pięcie i chciałam odejść.
- Zapomniała pani zabrać tej ceny. - Usłyszałam głos delikwenta.
- Proszę zachować na pamiątkę. - Poradziłam grzecznym tonem i odeszłam do swoich obowiązków.

Gdy doszłam na POK uśmiechnęłam się do żonki klienta, która chyba spodziewała się, że wyżyję się na niej za męża. Zaczęła mnie przepraszać, a na koniec powiedziała:
- Ja się z nim rozwiodę. Wczoraj maślanka, dzisiaj papier do d*py. On sam jest do d*py...
Parsknęłam śmiechem :-)

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1017 (1075)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…