Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#13550

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jestem pracownikiem POK-u ( punktu obsługi klienta ), czyli jednym z tak zwanych POK-emonów:-). POK-emon to "zwierzątko" sklepowe. Jest oswojone i bardzo łagodne. Ma ogromne pokłady cierpliwości i rzadko szczerzy kły:-)A jakie ma pomysły...
Pokemony to również swoisty oddział SWAT naszych polskich super-hiper-marketów. Czyli : Klient ma problem? Pracownik ma problem? - Pokemony wkraczają do akcji:-)

Wczorajszy dzień miał być dniem cichym i spokojnym. I był taki. Do czasu. Dzwoni telefon na POK-u. Kasjerka z kasy X prosi o anulowanie całej transakcji. Pędzę na miejsce. A tam? A tam kobitka, lat 50 z hakiem (ciężkim, metalowym hakiem) tamuję rzekę w postaci ludzkiej, zwaną Szanowną Kolejką. Zgodnie z obowiązującymi przepisami pytam kasjerkę o powód anulacji. Głos zabiera Pani Psorka (profesorka - stary belfer zatruwający życie naszym pracownikom i klientom).
- Ona nie wie! - informuje mnie, wskazując na kasjerkę - Wy to jesteście kłamcy i oszukańcy ( ciągle te same teksty, mogliby wymyślić coś nowego ). Ja mam tu zniżki na jogurt i lody. A zniżki nie wchodzą na kasę. Pytam się grzecznie DLACZEGO?!!!
Powiało grozą. Biorę te zniżki, a tam jest napisane czarno na różowym - "przy zakupie lodów na kwotę 10 zł otrzymujesz zniżkę w kwocie 3 zł". To samo z jogurtami. Spoglądam na zakupy kobitki a tam jogurty na max kwotę 5 zł. Z lodami podobnie. Zaczynam grzecznie tłumaczyć w czym problem. Kobiecina zatyka rękami uszy (!!!) i czeka aż skończę poruszać ustami. Potem mówi:

- Ja tego nie będę słuchać! Zamilczcie! Rezygnuję!
Moje oczka w pięknym wytrzeszczu, buzia na supełek, anulacja wykonana. Zabieram się za zgarnianie lodów do koszyczka w celu odniesienia ich na miejsce.
- Co pani robi?! - oburza się Psorka
- Odnoszę lody do zamrażarki - wyjaśniam grzecznie. Klientka nadal stoi przy kasie.
- Pani to zostawi! Ja się jeszcze namyślam - Pada rozkaz.
Ładne jajcunki, tu paragon anulowany, ta będzie myśleć, Szanowna Kolejka zamienia mi się w "stado wściekłych os". Co robić? Poprosiłam koleżankę o otwarcie kolejnej kasy, klientów "przetransportowałam" dalej i pytam Psorkę.
- Czy decyzja została już podjęta?
- Jeszcze nie! Ja mam czas! - Oj, Psorka zadziera nosa. Zły znak.
Muszę działać błyskawicznie.
- Przykro mi. Pani może ma czas, jednak lody go nie mają. Mogą przebywać poza chłodnią maksymalnie 15 minut, takie są przepisy. Ten czas się właśnie kończy - informuję ją cierpliwie. Próbuję oddalić się z kasy lecz klientka zastępuje mi drogę.
- A co robi się z lodami, które przekroczą swój czas? - pyta chytrze i mruży oczka, które wwiercają się we mnie bezlitośnie.
- Idą na straty - Odpowiadam zgodnie z prawdą.
Psorka zerka na zegarek i na jej twarz wypływa szeroki uśmiech. Oj, bardzo zły znak.
- Aha! 15 minut już minęło! Musicie wyrzucić te lody! - kobieta wyraźnie triumfuje. Po chwili dorzuca ściszonym głosem:
- Ale ja was uratuję. Kupię te lody, jeśli obniżycie cenę. Tak o połowę. Albo więcej. Kierownik was nie skrzyczy i nie wyrzuci z pracy - argumentuje kobieta.
Nie ma to jak w zawoalowany sposób powiedzieć, że jeśli się nie zgodzę, to ona pójdzie do kierownika. Wredny babsztyl. Ja udałam przerażenie i mówię:
- Ależ szanowna pani! Proszę zapomnieć o tym pomyślę! To nie jest bezpieczne. Nie mogę pozwolić, by nasza szanowna klientka zachorowała nam na lodosepsolarię z powodu rozmrożonych lodów! To byłby dla nas ogromny dramat! A jaka strata!
- Lodosepsolaria? - zbladła Psorka. Członek "SEPSO" coś jej mówił. Jak każdemu :-)
- Tak. To taka okropna choroba! Te wymioty, które trwają tydzień czasu. I ta biegunka! Straszne. Sama woda leci z człowieka.! - szepczę konspiracyjnie.
- Biegunka? Wymioty? - Kobieta blednie jeszcze bardziej. Spojrzała z odrazą na lody w koszyczku i czym prędzej opuściła sklep.

PS. Uprzedzając Wasze pytania :
1.Tak, zadzwoniła do sanepidu i zgłosiła Lodosepsolarię na naszym sklepie. Pani odbierająca tel. spadła prawie ze stołeczka.
2.Tak, ona ciągle dzwoni do sanepidu.
3.Tak, lody się rozmroziły. Kobieta przed udaniem się do kasy spacerowała z nimi z pół godziny. Nie mogłam ich uratować:-(

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 723 (785)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…