Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#14031

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kilka lat temu, była to jesień czy zima, wraz z kilkoma kolegami wracaliśmy późną porą z knajpy, gdzie chędogo sobie popiliśmy. Co jest istotne, ubrany byłem w długą kurtkę zakrywającą ok. 3/4 uda. Tak sobie idąc zostawiłem wszystkich z tyłu, postanowiłem zaczekać, aż mnie dogonią. A że zimno było to włożyłem ręce w kieszenie spodni (jak można się domyśleć przód kurtki siłą rzeczy miałem więc podwinięty).
Mijający mnie radiowóz nagle się zatrzymuje, błyska niebieska szklanka i wołają mnie do siebie. Wielce zaskoczony poszedłem, wsadzili mnie do środka i mówią, że mandat będzie:
- Za co?
- Sikałeś na chodniku.
- Ja tylko stałem.
- Widzieliśmy sikałeś. Dowód proszę.
Dowodu zawsze mogą od mnie żądać i mam obowiązek im wręczyć więc dałem. Wypisali mandat, dają do podpisu:
- Nie podpiszę.
- Że co?
- Nie przyjmuję mandatu.
- To jedziemy na izbę wytrzeźwień?
Ja wielka konsternacja. Sam w tym najdroższym hotelu w mieście jeszcze nie byłem, ale wiem, że tam dyskusji z "klientem" się nie prowadzi. Podpisałem więc mandat, poprosiłem o numery odznak funkcjonariuszy, na koniec zrobiłem jeszcze zdjęcie radiowozowi, na którym uwieczniłem nr rejestracyjny i nr kompanii. Bo sprawy nie miałem zamiaru tak zostawić (pewnie szukali kogoś, kto im "plan" wypełni).

Następnego dnia poszedłem na komisariat, powiedziałem co i jak, spisałem swoją wersję - do miesiąca przyjdzie odpowiedź. Faktycznie po miesiącu przychodzi wezwanie do sądu. Pani sędzina przeczytała moją wersję wydarzeń.
- Tak, podtrzymuję.
Wersja policjantów (też na piśmie, na sali nieobecni) brzmiała za to mniej więcej tak:
- Był w trupa pijany.
- Agresywny i wulgarny.
- Mandat przyjął i podarł.
No to wyjąłem mandat z portfela, pokazałem. Pozostałe ich kłamstwa również w bardzo prosty sposób zbiłem: Pijany i agresywny? To czemu od razu na izbę nie wieźli? Wulgarny? to gdzie mandaty za obrazę funkcjonariuszy, używanie wulgarnych słów?

Po takim początku myślałem, że sprawa potoczy się na moją korzyść. I tu Pani sędzina czyta o co dokładnie chodzi. Musiała kilkakrotnie powtórzyć a ja musiałem sobie na ludzki język przetłumaczyć:
Chodzi o to czy w momencie popełnienia wykroczenia wykroczenie to było karalne? Bo niby od tego się odwoływałem.
Gdy to zrozumiałem i do mnie dotarło, ręce mi opadły, zrezygnowany usiadłem i stwierdziłem Pani sędzinie, że ta rozprawa nie ma sensu, bo werdykt z góry jest znany (wszelkie próby wytłumaczenia, że nie o to chodzi - spełzały na niczym). I faktycznie był. Finalnie musiałem zapłacić kwotę trochę większą, niż ta na mandacie. Z kosztów rozprawy zostałem zwolniony.
A wniosek z tego mam taki, że z Policją już nie ma co swoich praw dochodzić.

Policja Państwowa

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 476 (560)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…