Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#14060

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
No to i ja dorzucę coś o zbierających na jedzenie.

W warszawskim metrze często można spotkać dziewczynę. Gra na gitarze, śpiewa, towarzyszą jej mały piesek i równie mały kotek. Często coś im wrzucam do puszeczki (gdyby dziewczyna była sama, to pewnie nic bym jej nie dała), kiedyś nawet poczęstowałam zwierzaczki smakołykami, które kupiłam dla mojej kotki (oczywiście najpierw spytałam, czy można). Zwierzaki zdrowe i ładne, dziewczyna sympatyczna i komunikatywna.

Kiedyś zatrzymałam się przy nich i zaczęłam szukać w portmonetce piątaka. Z drugiej strony podeszła piekielna - pani ok. siedemdziesiątki. I jak zaczęła ryczeć na dziewczynę: że do czego to podobne, że taki upał, że ona znęca się nad zwierzętami, że zmusza je do żebrania.

Dziewczyna próbowała się tłumaczyć, że mieszka na poddaszu, gdzie naprawdę jest upał, a tu jest chłodno, bo klimatyzacja. Do piekielnej nie docierało. Dopiero jak ja zabrałam głos, to przestała się wydzierać.

A ja też się rozdarłam: że jakie żebranie, że przecież dziewczyna pracuje, bo nie wyciąga ręki, tylko gra i śpiewa, a my jej za to płacimy. Że nikogo nie zmusza do płacenia. Że śliczne, zadbane zwierzaczki budzą sympatię, zachęcają do uzupełniania puszki, więc tym samym zarabiają na swoje utrzymanie.

Nawet nie darłam się długo. Piekielna zrobiła minę, jakby miała ochotę mnie opluć, i oddaliła się z godnością. Dziewczynie ulżyło - widać było, że jest zażenowana sytuacją. A przecież nie powinna, bo w końcu naprawdę pracowała a nie żebrała.

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 156 (206)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…