Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#14153

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia użytkownika Marcuss przypomniała mi jedną z początku tego roku akademickiego.
Uprzedzam, będzie jak z amerykańskiej komedii!

Spotkałem razu pewnego na WSP kolegę. Ja akurat wyszedłem z akademika się przewietrzyć, a on skończył zajęcia. Siedzimy więc przy piwku i gadamy o różnych bzdetach. Tu muszę wspomnieć, że kolega to zatwardziały kawaler (nie, nie podrywacz, ani "zaliczający"), po prostu ma uraz do kobiet i jest do płci pięknej dość negatywnie nastawiony. Jakoś temat zeszedł własnie na te rejony i kolega (nazwijmy go [M]ichał) mówi:
M - Nie wiem. Nie mówię, że nie rozumie, ale jak dla mnie to kobieta do szczęścia nie jest mi potrzebna. Gotuję, piorę sam, k***s mnie na tyle nie swędzi, a jak powiesz, że może jestem gejem to Cię palnę!
J (ze śmiechem) - Spoko! Nic się nie odzywam!
M - No bo widzisz, jeśli będę chciał założyć rodzinę...
J - To co? (chwila ciszy) To co zrobisz?
I w tym momencie obróciłem się przodem do niego i zauważyłem, że Michał zamarł z puszką w połowie drogi do ust, usta rozdziawione "w karpika", oczy mało mu z orbit nie wyszły i kompletnie zero reakcji na otoczenie. Moja mina "WTF?!", pomachałem mu przed oczami ręką, a Michał nic, na dodatek obrazu dopełniło to, że (DOSŁOWNIE!) zaczął się ślinić. Pierwsza myśl: jakiś atak! Panika lekka z mojej strony, ale z ciekawości podążyłem za jego wzrokiem. Prawie pusto, tylko w jakiejś odległości od nas przechodziła dziewczyna, ot najzwyklejsza w świecie, dłuższe kasztanowe włosy, prosta sukienka, jak dla mnie była za daleko, żeby oceniać wygląd, ale dziewczę przyznaję dość powabne, chociaż bez fajerwerków (kwestia gustu).
J - No i co? jednak jakaś zagięła na Ciebie parol!
I ze śmiechem lekko go pchnąłem, a kolega bez wydawania jakiegokolwiek dźwięku spadł z ławki, STRACIŁ PRZYTOMNOŚĆ! Ja już panika na całego. szybko układam w bezpiecznej pozycji, sprawdzam puls i krzyczę do ludzi na sąsiedniej ławce, by dzwonili na pogotowie. Całe szczęście, że jedna z tych osób znała się bardzo dobrze na pierwszej pomocy, bo ja w szoku ledwo się poruszałem.
Karetka przyjechała po 5 minutach (200m od WSP jest szpital). Lekarz już po docuceniu i zabraniu Michała do karetki powiedział, że to po prostu szok (czy jakoś tak) i zabiorą go na obserwację.

Przy kolejnym spotkaniu, kolega kategorycznie zabronił mi wspominać o tamtym wydarzeni, bo "nigdy nie miało miejsca".

WSP Opole

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 248 (360)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…