Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#14534

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Piekielny Sierżant

Historia jeszcze z poprzedniego wieku. Dla niewtajemniczonych w realia PRL'u , jednym ze sztandarowych haseł wtedy obowiązujących była obrona ojczyzny przed niemieckimi rewizjonistami, amerykańskim imperializmem i brytyjskim postkolonializmem itd. Czyli w skrócie – każdy obywatel miał zaszczytny obowiązek oddania - od kilku miesięcy do 3 lat – swojego życia idąc w tzw. kamasze. Po roku przełomu czyli 1990 teoretycznie powinno nastąpić odejście namolnej propagandy informującej durnych obywateli jaką to wspaniałą rzeczą jest służba ojczyźnie. Zwłaszcza przy obieraniu ziemniaków poza kolejnością. Mniejsza o przyczynę tego zaszczytu. Zasługuje to na osobną historie.

Nasza wspaniała armia miała w każdym województwie - a było ich wtedy 49 - wojewódzki sztab wojskowy (WSW). Aby zasilić szeregi tej wspanialej organizacji powoływano kolejne roczniki poborowych w tzw. wojskowych komendach uzupełnień (WKU). Generalnie - WKU przysłało zawiadomienie na papierze urzędowym iż trzeba się stawić w dniu tym i tym o danej godzinie. Takie zawiadomienie to dla adresata wyrok - na WKU czekał na niego już bilet w jedna stronę uprawniający do bezpłatnego przejazdu pociągiem klasy 2 lub autobusem PKS .... do jednostki wojskowej. Tylko nieliczni trafiający to tego przybytku wychodzili bez dokumentu uprawniającego do przejazdu. Farciarze, szczęśliwcy lub ...... tacy jak ja – żonaty albo student.

Pochodzę ze świętego miasta gdzie w sezonie urlopowym - kto żyw - ucieka gdzie pieprz rośnie. Szarańcza, plagi egipskie ..... nie - tylko pielgrzymi. Średnio co 30 min przez środek miasta maszeruje rozśpiewana grupa z odpowiednim nagłośnieniem, przy którym islamscy muezini w minaretach zielenieją z zazdrości. Druga połowa sierpnia już jest w miarę normalna.
Tak tytułem wstępu. Historia właściwa.

Rok 1990 - WKU. Badanie lekarskie, komisja poborowa. Skończył szkole średnią, zdrowy - materiał na żołnierza jest. Zmartwiłem niestety szanowna komisje swoja anty-obywatelską postawą, informując iż zamierzam kontynuować naukę - czyli studia. Nie byli zadowoleni, ale w książeczkę wojskowa wbili - odroczony na rok. Do marca następnego roku przynieść kwitek ze jest studentem. W przeciwnym wypadku - do wyboru - Ustka albo Żagań. Z opowiadań kolegów dowiedziałem się ze był to wybór miedzy dżumą a cholerą. Ustka – piechota morska, szumnie nazwana wojskami obrony wybrzeża, Żagań, Żary, Gubin – w terminologii rezerwistów nazywany pieszczotliwie – trójkątem bermudzkim. W każdym razie, po kilku miesiącach z uczelni poszedł do WKU kwitek ze jestem student. Tym sposobem stałem się szczęśliwym posiadaczem pieczątki w książeczce woskowej - odroczony do czasu ukończenia studiów. Czyli lekko licząc - miałem przerwę do 1995 roku.
W międzyczasie ożeniłem się, dochowałem się syna, obroniłem dyplom i spokojnie rozejrzałem za pracą. Dosłownie kilka dni po obronie dyplomu, w mój spokojny życiorys wkradła się rysa – papier z WKU zapraszający moją szacowną osobę na pokoje. Jeśli proszą to nie wypada odmawiać. Pełen nadziei iż jest to tylko formalność, udałem się do szacownej instytucji, gdzie bardzo niemiły podoficer pokroju prawdziwego trepa poinformował mnie iż przygotował - jakże by inaczej - bilecik do Ustki. Człowiek ten chyba zakończył swoją karierę na stopniu sierżanta. Podczas mojej nauki w technikum, próbował agitować za wstąpieniem do szkół oficerskich, a robił to tak iż najbardziej zagorzały orędownik ustroju socjalistycznego i świetlanej przyszłości w wojsku zostawał pacyfistą.

Wracając do głównego wątku, bilet wypisany, wszystko przygotowane, pozostawała jeszcze tylko drobna formalność - weryfikacja danych:
(J) ja
(S) Sierżant

(S) Nazwisko?
(J) Adam Piekielny.
(S) Imiona rodziców i data urodzenia?
Podałem wszelkie dane osobowe. Po czym nastąpiła kulminacja:
(S) Stan cywilny?
(J) Zgodnie z moją wiedzą - żonaty.
(S) (lekka konsternacja) - Czemu w dokumentach tego nie ma?
(J) Zgodnie z moją wiedzą - nie mam pojęcia, ale pewnie można to w racjonalny sposób wyjaśnić.
(S) (drapiąc się po głowie) - Dzieci są?
(J) Zgodnie z moją aktualną wiedzą - syn, sztuk jeden. O nieślubnych mnie dotychczas nie poinformowano.
(S) (coraz większa konsternacja) - W takim razie damy na razie odroczenie. W przeciągu 1.5 roku, proszę czekać na bilet.

Zostałem więc prawie rezerwistą, podjąłem ustatkowane życie cywila. Pierwsza praca – nie były to kokosy, więc spokojnie rozglądałem się za bardziej popłatną posadą.
Historia mogłaby się w tym miejscu zakończyć, ale... jak to w życiu bywa - miała swój ciąg.

Kilka tygodni później spotkałem mojego dawnego wykładowcę od dydaktyki chemii. Od słowa do słowa, poinformował mnie iż w naszym wspaniałym mieście powstanie centralna szkoła pożarnicza. Kompletują właśnie kadrę i... brakuje im wykładowcy chemika. Dwa razy nie trzeba było powtarzać. Szkoła powstawała praktycznie od zera na terenie dawnych koszar wojskowych. Przyjęła mnie osobiście wtedy Pani Komendant. Bardzo sympatyczna osoba. CV, list motywacyjny i cała reszta dokumentów były bez zarzutu. Brakowało tylko jednego - w książeczce woskowej, w rubryce "stosunek do służby wojskowej" - zamiast "stosunek odbyłem" było tylko napisane "odroczony do ....". Niestety - bez pieczątki o odbyciu stosunku z wojskiem – wykładanie chemii dla strażaków nie wchodzi w grę.

Nie ma rady, trzeba sprawę załatwić. Instytucje te leżały dokładnie na przeciwnych krańcach miasta. Zmarnowałem więc godzinę zanim dotarłem do WKU. Po zaanonsowaniu, łaskawie zezwolono mi wejść na pokoje do... tego samego sierżanta.

Po naświetleniu sprawy, udał się - chyba do archiwum, skąd przytaszczył moja teczkę z... podpiętym jeszcze biletem. Wywiązał się taki dialog.

(S) Ale przecież informowałem iż w przeciągu 1.5 roku czekać na bilet.
(J) Zgadza się, ale proszę mi powiedzieć - czy weźmiecie mnie do wojska w tym czasie?
(S) Żonaty i dzieciaty?
(J) Zgadza się.
(S) Wojsko by to za dużo kosztowało - rozłąkowe i zasiłek - nie ma szans.
(J) To w takim razie - proszę mi wbić pieczątkę w książeczkę wojskową. Tylko tego mi do szczęścia brakuje. Pójdę pracować do strażaków, pokrewna firma, tym sposobem przysłużę się naszej kochanej ojczyźnie.
(S) Ustawa o powszechnym obowiązku obrony ojczyzny, paragraf... XXX mówi wyraźnie - w przeciągu 1,5 roku - czekać na bilet.
(J) (lekko wkurzony) - Panie, to niech mi pan da ten bilet. Obecna praca to nie jest mój szczyt marzeń. Odsłużę swoje i będę miał święty spokój.
(S) Żonaty i dzieciaty?
(J) Zgodnie z prawda, jak w papierach na pana biurku.
(S) Wojsko by to za drogo kosztowało, nie da rady.
(J) To niech mi pan da pieczątkę że przeszedłem do rezerwy, zacznę pracę u strażaków.
(S) Ustawa o powszechnym obowiązku obrony ojczyzny mówi wyraźnie, w przeciągu 1.5 roku – czekać na bilet.....
(J) To niech mi pan da bilet.
(S) Nie mogę, za drogo by to wojsko kosztowało.
(J) To niech mi Pan wbije pieczątkę ze jestem rezerwistą.
(S) Też nie mogę, ustawa o powszechnym obowiązku obrony...

Nasz dialog trwał około godziny. Kompletnie nic do niego nie docierało. Doszedłem do wniosku, że z koniem nie ma sensu się kopać. Skończyło się tym iż etat w szkole pożarniczej przeszedł mi koło nosa.

Od tamtej pory mam alergie na wszelkie objawy głupoty, nie tylko w wojsku. Koniec końców, pracuje na innej uczelni, cywilnej. Co oznacza ze trafiają się tam też ..... intelektualnie sprawni inaczej. Ale to już osobne historie.

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 491 (623)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…