zarchiwizowany
Skomentuj
(18)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
O tym jak piekielni potrafią być organizatorzy imprez.
Zima tego roku. Mój Chłopak w ramach WFu zgłosił się do rozstawiania bramy i sprzętu do Biegu Sylwestrowego (organizowanego przez Prezydenta Pewnego Dużego Miasta). Bieg miał mieć miejsce w lesie. Pojechałam z Miśkiem by mu pomóc (Zimno i śnieżno ale mieliśmy się ruszać to nie widzieliśmy problemu, tym bardziej że miało to zająć max. 1,5h).
Nie sprawdzili nawet kim jesteśmy (ja nie miałam w teorii prawa tam być), zagonili do rozstawiania sprzętu, a potem zebrali wszystkich i kazali stać na „punktach kontrolnych” przez cały bieg. Zdziwienie - miało być tylko rozstawianie! Nasza praca miała polegać na pierwszej pomocy gdy ktoś coś złamie/skręci (!) i zgłaszaniu wypadków – z tego co opowiadał mi mój facet NIKT nie przeszedł odpowiedniego przeszkolenia, nie dostaliśmy nawet apteczek.
Stanęliśmy na naszym punkcie. Trasa nieodśnieżona, pełna kolein i wystających korzeni – na szczęście było bez wypadków na Naszym odcinku. A potem były 4h stania – zimno, wiatr, śnieg. Gdyby powiedzieli wcześniej że tak Nas wykorzystają to chociaż założylibyśmy dodatkową parę skarpet i wzięlibyśmy w termosie coś gorącego – jedyne co Nam dali to numer telefonu do kogoś kto miał przyjmować info o wypadkach na trasie. Dreptaliśmy w miejscu, tańczyliśmy, cokolwiek byle nogi i ręce z zimna nie odpadły.
Po powrocie do ośrodka dali się mojemu Chłopakowi podpisać że odpracował kilka podpisów z WFu i kazali iść. Zero podziękowań, gorącej herbaty, chociażby talonów na gorącą kiełbaskę jakie dostali uczestnicy biegu. Powąchaliśmy tylko gorących napojów i pieczonych mięs jakimi raczyli się w Sali obok organizatorzy i goście honorowi, którzy wyszli na dwór tylko na chwilę – rozdać nagrody. Godzina czekania na przystanku i po 7 godzinach na mrozie gorąca herbata we własnym domu.
Do tej pory się zastanawiam - to była ignorancja/ zapomnienie / roztargnienie czy celowe potraktowanie Nas gorzej niż murzynów?
Zima tego roku. Mój Chłopak w ramach WFu zgłosił się do rozstawiania bramy i sprzętu do Biegu Sylwestrowego (organizowanego przez Prezydenta Pewnego Dużego Miasta). Bieg miał mieć miejsce w lesie. Pojechałam z Miśkiem by mu pomóc (Zimno i śnieżno ale mieliśmy się ruszać to nie widzieliśmy problemu, tym bardziej że miało to zająć max. 1,5h).
Nie sprawdzili nawet kim jesteśmy (ja nie miałam w teorii prawa tam być), zagonili do rozstawiania sprzętu, a potem zebrali wszystkich i kazali stać na „punktach kontrolnych” przez cały bieg. Zdziwienie - miało być tylko rozstawianie! Nasza praca miała polegać na pierwszej pomocy gdy ktoś coś złamie/skręci (!) i zgłaszaniu wypadków – z tego co opowiadał mi mój facet NIKT nie przeszedł odpowiedniego przeszkolenia, nie dostaliśmy nawet apteczek.
Stanęliśmy na naszym punkcie. Trasa nieodśnieżona, pełna kolein i wystających korzeni – na szczęście było bez wypadków na Naszym odcinku. A potem były 4h stania – zimno, wiatr, śnieg. Gdyby powiedzieli wcześniej że tak Nas wykorzystają to chociaż założylibyśmy dodatkową parę skarpet i wzięlibyśmy w termosie coś gorącego – jedyne co Nam dali to numer telefonu do kogoś kto miał przyjmować info o wypadkach na trasie. Dreptaliśmy w miejscu, tańczyliśmy, cokolwiek byle nogi i ręce z zimna nie odpadły.
Po powrocie do ośrodka dali się mojemu Chłopakowi podpisać że odpracował kilka podpisów z WFu i kazali iść. Zero podziękowań, gorącej herbaty, chociażby talonów na gorącą kiełbaskę jakie dostali uczestnicy biegu. Powąchaliśmy tylko gorących napojów i pieczonych mięs jakimi raczyli się w Sali obok organizatorzy i goście honorowi, którzy wyszli na dwór tylko na chwilę – rozdać nagrody. Godzina czekania na przystanku i po 7 godzinach na mrozie gorąca herbata we własnym domu.
Do tej pory się zastanawiam - to była ignorancja/ zapomnienie / roztargnienie czy celowe potraktowanie Nas gorzej niż murzynów?
Urząd Pewnego Dużego Miasta
Ocena:
140
(218)
Komentarze