Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#14794

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Tyle o szkołach, że dorzucę o mojej piekielnej wychowawczyni.

Na początku wieku byłem w klasie maturalnej. Wiadomo jak to jest człowiek myśli już tylko o ostatnim egzaminie. Jako, że jestem osoba nielubiącą matematyki, a wszystko chyba przez to że moimi wychowawczyniami zawsze były matematyczki w dodatku nie potrafiące zainteresować przedmiotem.

Początek roku szkolnego, i od startu cała klasa chyba zatraciła zdolności matematyczne. Miesiąc później konsultacje z rodzicami.
W domu od mamy dowiaduje się, że muszę mieć korepetycje, bo jest źle. I mogę do matury nie być dopuszczony.

Cóż i się zaczęło. Okazało się iż nasza profesor wszystkim to zasugerowała. 15zł godz u niej, 2godz w tygodniu i damy radę.
W efekcie dochodziło do głupich sytuacji gdzie z ludźmi z klasy mijaliśmy się pod jej blokiem. Cóż wszyscy zaciskali zęby, ale jak ktoś by się postawił prawdopodobnie do matury by nie został dopuszczony.

Ale chyba ktoś nad nami czuwał. Minęło półrocze, i inna matematyczka nauczająca pierwszą klasę złamała nogę. Cóż i nasza psorka dostała ich nauczanie. Zrobiła podobnie jak z nami, że się nie uczą i mogą być nie klasyfikowani do następnej klasy. Do tej klasy chodziła córka dobrej przyjaciółki naszej dyrektorki dziewczyna bardzo uzdolniona matematycznie, i z bogatej rodziny.
Zmysł handlowy zadziałał. Dziewczyna nagle nie zna matematyki, pała za pałą się sypały. Oczywiście oferta korepetycje.
Zrobiła się afera. A oliwy do ognia dolało tylko, gdy wyszedł fakt naszej klasy. Gdzie tylko 4 osoby nie korzystały z korepetycji (27 osób klasa)

Nauczycielkę zwolniono, i nagle okazało się cudowne zmądrzenie nikt nie potrzebował korepetycji.

liceum

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 232 (264)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…