zarchiwizowany
Skomentuj
(11)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Najbardziej nie lubię, jak mnie ktoś zaczepia rano. Jestem typową „sową”, wcześnie wstaję, ale późno się budzę, rano potrzebuję trochę spokoju i każda próba agresji wobec mnie ze strony bliźnich może się dla nich źle skończyć.
Kiedyś, idąc do pracy, wstąpiłam do sklepu, żeby sobie nabyć jakąś bułkę i kefirek na śniadanie. Sklep samoobsługowy, grzecznie wzięłam koszyczek, przeniosłam w nim produkty do kasy, wyłożyłam je na taśmę, a koszyczek odstawiłam na stos innych koszyczków.
I raptem słyszę za sobą ryk:
- No i co pani robi?!
Nie przypuszczałam, że tekst ten skierowano do mnie, bo przecież nic niewłaściwego nie zrobiłam. A tu słyszę jeszcze głośniejsze:
- Do pani mówię! Co pani zrobiła?!
Obejrzałam się. Stało za mną jakieś babsko w „kapelusie”, sporo starsze ode mnie, widać po minie, że ma się za damę.
- Koszyki stawia się przed kasą, a nie za kasą! - rozdarło się babsko.
- Odstawiłam tam, gdzie stały inne - odpowiedziałam spokojnie.
- Jak ktoś głupio postawił, to pani też tak musi? - wrzasnęła „dama”.
Krzyk budzi. Zwłaszcza rano. Toteż nareszcie obudziłam się i z potulnej słuchaczki zmieniłam się w piekielną klientkę.
- Jak pani śmie zwracać mi uwagę! - wrzasnęłam. - Pracuje pani w tym sklepie? Jeżeli tak, to proszę się wziąć za przestawianie koszyków, skoro uważa pani, że źle stoją.
- Ja tu nie pracuję - powiedziało babsko znacznie ciszej.
- To jakim prawem zaczepia pani klientów?
Baba coś zaczęła marudzić, ale ja już byłam na dobre rozpieklona.
- Cisza! - wrzasnęłam. - Jestem dorosła, nie robię nic złego i nie życzę sobie, żeby mnie pouczano! Przychodzę tu robić zakupy, a nie wysłuchiwać głupich uwag! - i dalej darłam się jeszcze w tym stylu. Baba zaniemówiła.
Kątem oka zauważyłam, że młode ekspedientki robią wszystko, żeby nie wybuchnąć głośnym śmiechem. Puściłam do nich oko i dalej nadawałam:
- Nie wpuszczajcie takich osób do sklepu, bo wam wszystkich klientów wypłoszą. Do czego to podobnie, żeby człowiek nie mógł spokojnie zrobić zakupów, bo jest narażony na zaczepki. - Po czym zapłaciłam za nabyte produkty i z godnością opuściłam sklep.
Tytułem wyjaśnienia dodam: baba była stara, ale ja też niemłoda. Jestem, że tak powiem, produktem skończonym, bo dawno, dawno temu usiłowano mnie dobrze wychować i poniekąd odniesiono sukces. Ale w takich sytuacjach zapominam o dobrym wychowaniu. I dlatego nie mogę się nadziwić, że młodzi ludzie pokornie słuchają wymyślań i boją się odezwać. Fakt, są w gorszej sytuacji, młodzi są, zapewne wpajano im szacunek do starszych. Ale nie wszystkim starszym ten szacunek się należy - co widać i słychać. A na agresywną babę wystarczy głośno wrzasnąć, żeby zobaczyła, iż ma godnego siebie przeciwnika.
Kiedyś, idąc do pracy, wstąpiłam do sklepu, żeby sobie nabyć jakąś bułkę i kefirek na śniadanie. Sklep samoobsługowy, grzecznie wzięłam koszyczek, przeniosłam w nim produkty do kasy, wyłożyłam je na taśmę, a koszyczek odstawiłam na stos innych koszyczków.
I raptem słyszę za sobą ryk:
- No i co pani robi?!
Nie przypuszczałam, że tekst ten skierowano do mnie, bo przecież nic niewłaściwego nie zrobiłam. A tu słyszę jeszcze głośniejsze:
- Do pani mówię! Co pani zrobiła?!
Obejrzałam się. Stało za mną jakieś babsko w „kapelusie”, sporo starsze ode mnie, widać po minie, że ma się za damę.
- Koszyki stawia się przed kasą, a nie za kasą! - rozdarło się babsko.
- Odstawiłam tam, gdzie stały inne - odpowiedziałam spokojnie.
- Jak ktoś głupio postawił, to pani też tak musi? - wrzasnęła „dama”.
Krzyk budzi. Zwłaszcza rano. Toteż nareszcie obudziłam się i z potulnej słuchaczki zmieniłam się w piekielną klientkę.
- Jak pani śmie zwracać mi uwagę! - wrzasnęłam. - Pracuje pani w tym sklepie? Jeżeli tak, to proszę się wziąć za przestawianie koszyków, skoro uważa pani, że źle stoją.
- Ja tu nie pracuję - powiedziało babsko znacznie ciszej.
- To jakim prawem zaczepia pani klientów?
Baba coś zaczęła marudzić, ale ja już byłam na dobre rozpieklona.
- Cisza! - wrzasnęłam. - Jestem dorosła, nie robię nic złego i nie życzę sobie, żeby mnie pouczano! Przychodzę tu robić zakupy, a nie wysłuchiwać głupich uwag! - i dalej darłam się jeszcze w tym stylu. Baba zaniemówiła.
Kątem oka zauważyłam, że młode ekspedientki robią wszystko, żeby nie wybuchnąć głośnym śmiechem. Puściłam do nich oko i dalej nadawałam:
- Nie wpuszczajcie takich osób do sklepu, bo wam wszystkich klientów wypłoszą. Do czego to podobnie, żeby człowiek nie mógł spokojnie zrobić zakupów, bo jest narażony na zaczepki. - Po czym zapłaciłam za nabyte produkty i z godnością opuściłam sklep.
Tytułem wyjaśnienia dodam: baba była stara, ale ja też niemłoda. Jestem, że tak powiem, produktem skończonym, bo dawno, dawno temu usiłowano mnie dobrze wychować i poniekąd odniesiono sukces. Ale w takich sytuacjach zapominam o dobrym wychowaniu. I dlatego nie mogę się nadziwić, że młodzi ludzie pokornie słuchają wymyślań i boją się odezwać. Fakt, są w gorszej sytuacji, młodzi są, zapewne wpajano im szacunek do starszych. Ale nie wszystkim starszym ten szacunek się należy - co widać i słychać. A na agresywną babę wystarczy głośno wrzasnąć, żeby zobaczyła, iż ma godnego siebie przeciwnika.
Ocena:
138
(210)
Komentarze