zarchiwizowany
Skomentuj
(4)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Sporo jest historii o tym, że sprzedawcy niesłusznie żądają okazania dowodu osobistego przy zakupie alkoholu. Dorzucę i ja swoją opowieść - będzie to przygoda mojej sąsiadki.
Dziewczyna już solidnie po trzydziestce, matka dwóch dorastających córek, chciała sprawić mężowi przyjemność i pobiegła do sklepu po piwo. Ale nie do tego, w którym znali ją od lat, tylko do nowo otwartego, w którym jeszcze nie robiła zakupów.
Padał deszcz, sąsiadka miała na głowie kaptur, jest szczupła i nieduża, sprzedawca nawet jej się przyjrzał, tylko zażądał dowodu.
- Ale mi pan przyjemność sprawił - powiedziała moja sąsiadka i zdjęła z głowy kaptur.
- A nie, to już dziękuję - powiedział sprzedawca. I to wcale nie było miłe.
Dziewczyna już solidnie po trzydziestce, matka dwóch dorastających córek, chciała sprawić mężowi przyjemność i pobiegła do sklepu po piwo. Ale nie do tego, w którym znali ją od lat, tylko do nowo otwartego, w którym jeszcze nie robiła zakupów.
Padał deszcz, sąsiadka miała na głowie kaptur, jest szczupła i nieduża, sprzedawca nawet jej się przyjrzał, tylko zażądał dowodu.
- Ale mi pan przyjemność sprawił - powiedziała moja sąsiadka i zdjęła z głowy kaptur.
- A nie, to już dziękuję - powiedział sprzedawca. I to wcale nie było miłe.
Ocena:
62
(174)
Komentarze