zarchiwizowany
Skomentuj
(5)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Z komputerami mam dość specyficzne doświadczenia. Całe dzieciństwo mój młodszy brat coś psuł, a ja musiałem to naprawiać. W ten sposób nauczyłem się mnóstwa rzeczy o błędach, które użytkownicy sami sobie prezentują. Dzięki temu znajomi prosili mnie o pomoc, gdy coś im nie działało.
Taka właśnie sytuacja spotkała mnie jakiś czas temu. Znajomi zadzwonili, mówiąc, że system im się nie uruchamia. Zapytałem, czy nie mają włożonych żadnych pendrivów, ani dyskietek. Po paru minutach sprawdzania stwierdzili, że na pewno nie.
Miałem wolny dzień, więc poszedłem pieszo 10 km, by im pomóc.
Gdy dotarłem na miejsce, zostałem poczęstowany herbatą i krótką rozmową. Wtedy dopuszczono mnie do komputera. Podszedłem do niego i szybkim ruchem palca wyjąłem z jego wnętrzności dyskietkę. W tym momencie, jak za dotknięciem magicznej różdżki, komputer i system zadziałały.
Powstrzymałem się od śmiechu, wysłuchałem krótkich podziękowań i wróciłem do domu, by resztę dnia spędzić przy książce...
Taka właśnie sytuacja spotkała mnie jakiś czas temu. Znajomi zadzwonili, mówiąc, że system im się nie uruchamia. Zapytałem, czy nie mają włożonych żadnych pendrivów, ani dyskietek. Po paru minutach sprawdzania stwierdzili, że na pewno nie.
Miałem wolny dzień, więc poszedłem pieszo 10 km, by im pomóc.
Gdy dotarłem na miejsce, zostałem poczęstowany herbatą i krótką rozmową. Wtedy dopuszczono mnie do komputera. Podszedłem do niego i szybkim ruchem palca wyjąłem z jego wnętrzności dyskietkę. W tym momencie, jak za dotknięciem magicznej różdżki, komputer i system zadziałały.
Powstrzymałem się od śmiechu, wysłuchałem krótkich podziękowań i wróciłem do domu, by resztę dnia spędzić przy książce...
Ocena:
47
(137)
Komentarze