Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#15841

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Tym razem historia tak piekielna, że aż śmieszna

Słowami wstępu- bardzo interesuje się fotografią i zwykle noszę przy sobie aparat.

Jak co rano wybrałam się do sklepu. Po drodze zaczepiła mnie jakaś Pani- która w dowodzie, w miejscu urodzenia ma wpisane "made in China": stereotypowa dość, bo blond tlenione włosy, ubrana w panterkę i różowe dodatki - słowem, zestaw "weź to sam" dla panów. W ręce trzymała lustrzankę, z którą obchodziła się jak Amia Czerwona z workiem kartofli.
[P]-Pani
[J]-Ja

[P]- Gdzie tu znajdę jakieś fajne miejsce do robienia zdjęć?
[J]- Zależy o jakie zdjęcia pani chodzi, bo mamy piękny las, jezioro, stajnie z końmi...
[P]- No po prostu jakieś fajne! Mój boy (tak się wyraziła) jest fotografem! I ja też chcę!
[J]- To może jezioro... Dojdzie tam pani drogą "taką i taką"

Pani udała się we wskazanym kierunku bez słowa...
Gdy wróciłam ze sklepu, również nabrałam ochoty na fotografowanie- wzięłam więc sprzęt i wyszłam.

Czekałam w skupieniu, aż jeden z fotografowanych motyli rozłoży skrzydełka... A tu nagle BUM! Zdążyłam tylko zauważyć nogę płoszącą moje motylki i krzyk wspomnianej wcześniej pani...
[P]- SPI...ALAJ JA TU TERAZ ROBIĘ ZDJĘCIA!
[J]- Słucham?
[P]- No tamto miejsce, co mi pokazałaś jest ch..owe! Sama chciałaś mieć lepsze miejsce na zdjęcia! Sz..to j..ana s...rdalaj stąd! Ja potrzebuje tych zdjęć! Wynoś się gówniaro!
[J]- Ale to mój ogród...
[P]- A, to przepraszam.

I tak pani odeszła z wielkim fochem na cały świat, pozostawiając mnie rozbawioną do granic możliwości...

Życie

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 789 (895)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…