Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Angel590

Zamieszcza historie od: 4 października 2010 - 21:56
Ostatnio: 18 grudnia 2013 - 21:55
O sobie:

Niska dziewczyna o nietypowych zainteresowaniach i jeszcze bardziej nietypowym charakterze ;)

  • Historii na głównej: 10 z 11
  • Punktów za historie: 8574
  • Komentarzy: 74
  • Punktów za komentarze: 313
 

#53995

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zaczyna się szkoła...
A to przywiało pewne wspomnienie.

W naszej szkole pojawił się problem. Problem ten dotyczył agresji i znęcania się psychicznego... Zauważyli to nauczyciele, zgłaszali uczniowie aż w końcu zainteresowało to panią pedagog.
Pani pedagog zrobiła ankietę na temat przemocy, rozdała w każdej klasie, kazała się rozsiąść i wypełnić.
Na ankiecie były pytania typu czy jesteśmy świadkami przemocy, czy jest ona stosowana wobec nas, jaki to typ przemocy + możliwość podania imienia i nazwiska sprawcy oraz ofiary. Ok, ankieta wypełniona, pedagog zapisała klasę z której pochodzą ankiety i kazała czekać na "analizę".
No i tu pojawiła się piekielność...

Po ok. tygodniu pani pedagog przyszła do naszej klasy i przy wszystkich zaczęła na głos czytać wyniki ankiet. Ale w jaki sposób!
"osoba X (imię i nazwisko) została wymieniona przez osoby A,B oraz C (również imiona i nazwiska!) jako osoba, która im zagraża. A napisała, że była wielokrotnie poniżana przez X..." i dalej w tym stylu aż do przerobienia wszystkich ankiet...

Możecie sobie wyobrazić jaki niektóre osoby typu "A,B,C" dostały uroczy wpier... zaraz po wyjściu z klasy...

Szkoła

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1072 (1120)

#35326

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Szczęśliwa wyszłam nad jezioro... Słoneczko świeci, woda w jeziorku o dziwo czysta, no sielanka.
Wyszłam na most o wysokości około 3m. Oparłam się o ogrodzenie i obserwowałam ryby.
Moje szczęście nie mogło oczywiście trwać długo. Nagle pojawili się ONI!
Podbiegli, złapali mnie i podnieśli do góry.
Ja w krzyk:

J: Nie potrafię pływać!
O: Spokojnie! Płytko(!) tu jest mała!
I więcej nie zdążyłam powiedzieć. Rzucili.
Zaryłam plecami o dno. Na dnie ostre kamienie...
Woda wokół mnie przybrała barwę krwi, co przeraziło idiotów - momentalnie zniknęli.
Chociaż było dość płytko, woda mnie zakrywała - nie miałam siły się wyprostować, więc nogami próbowałam się odpychać, by przybliżyć się do brzegu. Stopy poharatane do tzw. "mięsa". Jednak szok zrobił swoje i wyczołgałam się na plażę. Na brzuchu, co dodało mi dodatkowych obrażeń. Nie wiem jak, ale dotarłam do domu o własnych siłach. Zakrwawiona i poobijana.
W szoku. Tak cholernym szoku, że nie wiedziałam co się dzieje.
Dopiero po czasie zaczęłam czuć ból, więc konieczna była wizyta u lekarza...

Przez idiotów mam uszkodzone górne kręgi. Czeka mnie długa rehabilitacja. Muszę zrezygnować z wakacyjnych planów przez bandę kretynów!
Wg. lekarza - mogłabym wylądować na wózku. Ale nie! Silna, choć drobna baba ze mnie. ;)
Jednak nie rozumiem:
- Jak można wrzucić obcą osobę z takiej wysokości do płytkiej wody, wiedząc że nie potrafi pływać, a dodatkowo mając pojęcie, że na dnie jest mnóstwo ostrych kamieni!

Niestety moich oprawców nie znam. Niemożliwe jest wyciągnięcie od nich jakichkolwiek konsekwencji.

"Nie ma jak to zabawa z głową i na własny koszt"- podsumowanie historii z nutą sarkazmu.

Jezioro

Skomentuj (28) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 989 (1061)

#34617

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Bezmyślność i lenistwo granic nie znają.

Idąc przez miasto zauważyłam kobietę z wózkiem. I tu muszę trochę rozrysować sytuacje:
Mamusia roku stała przy sklepie, na chodniku. Chodnik był nieco "z górki", wprost na ulicę, bez wysokich krawędzi.

Matka roku w najlepsze gawędziła sobie ze sprzedawczynią, stawiając wózek w poprzek chodnika. Co odjeżdżał, to mamusia bez odwrócenia głowy w jego stronę, łapała go i znowu puszczała - ten odjeżdżał, itd.
Wyglądało to dość nieciekawie, ale nie zwróciłam kobiecie uwagi, ponieważ zrobiło to już parę osób idących przede mną. Na sugestie przechodniów, mama roku odpowiadała tylko głośnym "o matko no i co?!"
Jednak intuicja kazała mi chwilę zostać. Zostać i koniec. Więc przy okazji oglądania sklepowej wystawy - czekałam aż panna skończy rozmowę ze sprzedawcą i bezpiecznie oddali się z dzieckiem.

I intuicja mnie nie zawiodła. Wózek zaczął się oddalać.
Nagle panna nerwowo pomachała ręką, nie mogąc wyczuć wózka, dopiero się odwróciła - przy okazji znajoma sprzedawczyni zamarła w ciszy...
Rączka wózka już była w mojej ręce, przed samym samochodem, który zahamował z piskiem. Kierowca również postanowił przemówić mamuśce do rozumu, więc podszedł do niej i najzwyczajniej "pizgnął" ją w głowę. ;)
Po czym znowu wsiadł do samochodu i pomachał mi.
Mamuśka jeszcze w szoku spojrzała na mnie, ale nic się nie odzywała... Po prostu wyrwała z rąk wózek i uciekła.

Tak ciężko było ustawić inaczej wózek? Lub zablokować koła?

Ps. Kierowca wyhamowałby i bez łapania wózka przeze mnie, ja jednak zareagowałam natychmiast, odruchowo go łapiąc.

miasto

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 793 (865)
zarchiwizowany

#30702

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
O tym, jak powinnam dostać mandat za przekroczenie prędkości, lub medal za najszybszy bieg w historii.

Dla pełnego obrazu sytuacji:
Dziewczyna ze mnie niska, ot 1.55m... Włos blond, rozwiany... Ubrana jak niemal zawsze- w sukienkę. Niedługą, niekrótką- w sam raz, jak na gorący majowy dzień.

Oglądałam sklepową wystawę bielizny. Damskiej oczywiście. Gdy nagle podchodzi do mnie (F)acecik:
F: Ojj brałbym cię w takiej *pokazując palcem na bardzo skromną sukienkę*
J: *odsuwam się*
F: Ejj no nie uciekaj! Mam dużo pieniędzy!

Ehh no wiem, na dzisiejsze "normy", już wtedy moje koronkowe majteczki powinny znaleźć się na wysokości moich kostek, ale cóż- trudna ze mnie baba, kasa mnie nie interesuje, co facecik zauważył szybko...

F: Pieniążków nie? Mam 23 cm! Patrz maleńka! *tu zaczął ściągać swoje spodnie ukazując bokserki z dużą, żółtą plamą*(!!)

Jak się domyślacie, nie zostałam by podziwiać "uroków" owego pana. Chociaż do głowy mi nie przyszło zrobić nic piekielnego- to uwierzcie mi... Nigdy bym nie przypuszczała, że potrafię biegać AŻ TAK szybko- w dodatku na obcasach...

sklepy

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 150 (220)

#28541

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kilka historii o tym, jakim wyzwaniem może być wybór bielizny. :)

1. Mam słabość do ozdobnej bielizny, więc akurat ją wybieram szczególnie starannie. Jeden z miejscowych sklepów zaciekawił mnie wystawą koronkowych staniczków w niskich cenach, więc wejście do owego sklepu było dla mnie niemal koniecznością.

Przywitał mnie sprzedawca. W sklepie nie było prawie nikogo - teraz się nie dziwię. Pan uważnie mi się przyglądnął i podał kilka kolorowych staników. Wybrałam, chciałam przymierzyć... I tu zaczęła się piekielność [S]przedawcy
S: Nie ciśnie?
J: Nie.
S: Ale pokaże się panienka! Taka bella dziewczyna ciałka się nie wstydzi.
J: Wszystko pasuje, wezmę go.
S: Ależ tak nie można, kochana, daj poprawię ci go
(Przy tych słowach prawie wszedł do szatni!)
J: Płacę od razu!
S: No piękna pokaż się!

Założyłam szybko bluzkę na nowy stanik, żebym nie musiała się "przy" tym panu po raz kolejny rozbierać, wyszłam i od razu podałam pieniądze, po czym jak najszybciej wyszłam ze sklepu...

2. Pończochy.
Podaję [E]ekspedientce paczkę z pończoszkami. Zwykłe, czarne, z koronką i kokardą.
E: Ja ci tego nie sprzedam.
J: Dlaczego?
E: Bo ty się w tym K..WIĆ BĘDZIESZ!

Zatkało mnie, podziękowałam, wyszłam.

3. Pasek do pończoch.
J: Dzień dobry. Poproszę pasek do pończoch, rozmiar s, czarne.
Na te słowa starsza kobieta stojąca obok spojrzała na mnie z mordem w oczach, złapała mnie za rękę i wypaliła na cały sklep:
- ZDROWAŚ MARYJO ŁASKI PEŁNA[...]

Widocznie wybór bielizny to również kwestia wiary. ;)

Sklep z bielizną

Skomentuj (61) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 849 (937)

#26094

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mieszkam na wsi.
Przez ową wieś jest przeprowadzona jedna, główna droga - mieszkam od niej daleko, ale do niej prowadzi ścieżka od mojego domu. Zwykła, kamienna, po obu stronach żywopłot, zasłaniający część ścieżki dla osób idących po wspomnianej ulicy - co istotne dla historii.

Byłam na krótkim spacerze z pewną "paskudą" i częściowo się nią zajmowałam. Idąc ścieżką, zauważyłam, że mała wredota pije wodę z kałuży. Odwróciłam się z krzykiem:
- Leoś! Nie pij wody z kałuży, bo cię nie wpuszczę do domu!

Wróciłam do domu. Już miałam ściągać buty, gdy usłyszałam pukanie do drzwi, wyszłam. Moim oczom ukazał się widok dwóch [P]policjantów.

[P]- Witam! Dostaliśmy zgłoszenie o znęcaniu się nad dzieckiem. Młodociana matka, tak? Proszę zawołać Leosia, musimy zobaczyć w jakim jest stanie i zadać mu kilka pytań.

Ja w lekkim szoku, odwracam się i krzyczę "kici kici".
Policjanci na chwilę zamarli i szczęki poturlały im się chyba pod nogi, gdy zobaczyli idącego w naszą stronę: grubego, szarego KOTA.
Tak, Leoś - Leopon to kot. Piękny, dachowiec z brudną od błota mordką.

Nagle wszyscy dostaliśmy jakiegoś ataku śmiechu na tyle, że jeden z policjantów musiał poprosić o skorzystanie z toalety, drugi policjant pobawił się chwilę z kotem i wrócili do radiowozu.

Kto powiedział o znęcaniu? Starsza pani, która lubi robić awantury. Szła przez ulicę, więc słysząc moje groźby w stronę mniemanego dziecka - zadzwoniła po policję.

Wyrodna ze mnie kocia mama.

Policja

Skomentuj (32) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 785 (827)

#22670

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dziś moja siostrzenica opowiedziała mi historię ze swojego gimnazjum - nie tyle piekielną, co śmieszną. Bardzo dobrze ukazuje inteligencję tamtejszej dyrekcji.

Podczas zebrania wychowawczyni klasy podała rodzicom do wypełnienia ankiety - ANONIMOWE(!)
Po przeczytaniu pierwszego pytania rozległ się śmiech, bowiem pierwsze polecenie brzmiało:
"WPISZ IMIĘ I NAZWISKO SWOJEGO DZIECKA".

Anonimowość gwarantowana...

Szkoła

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 681 (759)

#17230

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ewolucja to śmieszna sprawa, niby najsilniejsi przetrwają, ale zostawia też całkiem sporo nieudanych eksperymentów z których można się pośmiać.

Dziś, gdy szukałam swoich ulubionych perfum na dziale z kosmetykami, podszedł do mnie taki chichot natury - wyrażał się on w postaci dziewczyny uzbrojonej w kilka opakowań farby do włosów.
- Którą farbowałaś? - zapytała.
- Yyy... słucham? - odparłam równie elokwentnie.
- No którą? Tą? Tą? - pytała unosząc kolejno opakowania.
- Ale ja nie farbowałam...
- Lepiej się kur***a przyznaj! - Nastroszyła swoje platynowe włosy, ozdobione różowymi pasemkami - Też mam superaśne włosy, ale chce taki kolor jak twój! Masz mi powiedzieć!
- Ja naprawdę nie farbowałam... - i znów mi przerwano.
- Jak mi nie powiesz, to ci zaraz wyrwę te kłaki suko!
Postanowiłam, że tak rozmawiać nie będziemy. Zawołałam ochroniarza, a on stanął na wysokości zadania i zabrał się za wyprowadzanie tego dziwnego zjawiska przyobleczonego w skórę samicy człowieka. Wtedy minęło ich moje rodzeństwo, oboje obdarzeni, identycznym jak mój, kolorem włosów.
- Kur***a! Następni! Jakie ch***e! A mi to nie pomogą!

carrefour

Skomentuj (42) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 714 (816)

#15841

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Tym razem historia tak piekielna, że aż śmieszna

Słowami wstępu- bardzo interesuje się fotografią i zwykle noszę przy sobie aparat.

Jak co rano wybrałam się do sklepu. Po drodze zaczepiła mnie jakaś Pani- która w dowodzie, w miejscu urodzenia ma wpisane "made in China": stereotypowa dość, bo blond tlenione włosy, ubrana w panterkę i różowe dodatki - słowem, zestaw "weź to sam" dla panów. W ręce trzymała lustrzankę, z którą obchodziła się jak Amia Czerwona z workiem kartofli.
[P]-Pani
[J]-Ja

[P]- Gdzie tu znajdę jakieś fajne miejsce do robienia zdjęć?
[J]- Zależy o jakie zdjęcia pani chodzi, bo mamy piękny las, jezioro, stajnie z końmi...
[P]- No po prostu jakieś fajne! Mój boy (tak się wyraziła) jest fotografem! I ja też chcę!
[J]- To może jezioro... Dojdzie tam pani drogą "taką i taką"

Pani udała się we wskazanym kierunku bez słowa...
Gdy wróciłam ze sklepu, również nabrałam ochoty na fotografowanie- wzięłam więc sprzęt i wyszłam.

Czekałam w skupieniu, aż jeden z fotografowanych motyli rozłoży skrzydełka... A tu nagle BUM! Zdążyłam tylko zauważyć nogę płoszącą moje motylki i krzyk wspomnianej wcześniej pani...
[P]- SPI...ALAJ JA TU TERAZ ROBIĘ ZDJĘCIA!
[J]- Słucham?
[P]- No tamto miejsce, co mi pokazałaś jest ch..owe! Sama chciałaś mieć lepsze miejsce na zdjęcia! Sz..to j..ana s...rdalaj stąd! Ja potrzebuje tych zdjęć! Wynoś się gówniaro!
[J]- Ale to mój ogród...
[P]- A, to przepraszam.

I tak pani odeszła z wielkim fochem na cały świat, pozostawiając mnie rozbawioną do granic możliwości...

Życie

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 789 (895)

#15126

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Będzie długo, ale mam nadzieje że ciekawie- bo historia mówi o jednym z większych błędów wychowawczych. Jakim? Przeczytajcie
Słowami wstępu: mimo mojego wieku (16 lat) bardzo lubię udzielać się charytatywnie - często pomagam przy różnego typu festynach/zabawach na rzecz szkół itp. Najczęściej są to najzwyklejsze zajęcia typu robienie bransoletek dla dzieci, nauka malowania po szkle czy też jak w tej historii- malowanie po twarzach.
Zawsze mam przygotowany notesik z wzorami, dzięki którym dzieci mają mniej kłopotów z wyborem.
Historia właściwa:
Właśnie skończyłam malować kotka na twarzy dziewczynki, gdy przez kolejkę zaczął przepychać się chłopczyk- w wieku mniej niż 10 lat.
Dzieci nie protestowały, a wręcz same odsuwały się na widok chłopca, więc zwyczajnie go przyjęłam poza kolejką- pytając jedynie dzieci czy się zgadzają. Nie było sprzeciwów więc zaczęłam pracę.
[J]- ja
[C]- chłopczyk
[M]- mama chłopca

J: Cześć! (oczywiście z wielkim uśmiechem) Proszę, to notesik z różnymi rysunkami... Wybierz sobie jakiś, a ja zaraz go narysuje na twojej buzi.
C: (przeglądając obrazki) Nie ciesz się tak! Masz inne? Dawaj bo te mi się nie podobają!
J: Tak, mam... Ale to wzory dla dziewczynek... Może masz jakiś pomysł to zaraz go narysuje, a jak ci się spodoba- to namalujemy go na buzi.
C: Chcę FLAKI NA MORDZIE! Takie żeby wyglądało jak ktoś by mi ryj piłował! Że lała się krew! Jakbym się lał z kimś! I podbite oczy!

Ja przerażona słuchałam jak chłopczyk się "nakręca" wymyślając jakieś tortury powiedziałam tylko;
Yyy... Przepraszam, ale mam przerwę, przyjdź za chwilę...
C: No rysuj ku.wa
J: Nie mam takiego obowiązku wobec dzieci, które używają takiego słownictwa... Odejdź

Chłopiec popychając jedną dziewczynkę pobiegł do mamy, ja natomiast zajęłam się uderzoną dziewczynką, proponując jej wzór motylka.
Gdy zaczęłam pracę poczułam szturchnięcie- odwracam się, a nade mną stoi wspomniany chłopiec wraz z matką.
M: Dlaczego nie zajmiesz się moim dzieckiem?!
J: Przepraszam, ale pani syn przeklina przy dzieciach i uderzył tą dziewczynkę (kiwając głową wskazałam na moją "klientkę")
M; I dobrze zrobił! Nie pozwolę żeby jakaś dziewucha mu przeszkadzała!
J: Ale tu tylko pani syn przeszkadza... I radziłabym z nim pójść do psychiatry lub pedagoga bo chłopiec jest zbyt agresywny i może to byś spowodowane jakąś chorobą (nie mówiłam tego złośliwie, już bardziej troskliwie)
M: Nie będziesz szczeniaku mi dziecka od wariatów wyzywać! Jak ty się do mnie odnosisz! Niewychowana ku.wo!
J: Proszę pani, tego za wiele! Proszę odejść albo chociaż nie przeklinać przy dzieciach. Porozmawiamy jak będę miała przerwę
M: Ja już z tobą nie będę rozmawiać! Ty wariatko jedna ty!

To mówiąc szarpnęła syna za rękę i odeszli- ja wróciłam
do pracy. Po powrocie do domu z ciekawości zapytałam mojego małego siostrzeńca kim był ten chłopiec. Przy okazji okazało się dlaczego żadne dziecko się nie skarżyło na chłopczyka...

Festyn charytatywny

Skomentuj (38) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 634 (704)