zarchiwizowany
Skomentuj
(8)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Moja ciocia w czasie okupacji została wywieziona do Niemiec. Wyzwolili ją Amerykanie. Zaraz po wojnie zdecydowała się wyjechać do Australii. Tam, jako osoba niezbyt wykształcona, ledwo umiejąca pisać i czytać, pracowała praktycznie przez całe swoje życie jako sprzątaczka. Utrzymywała kontakt z rodziną. Wiedziała, jak tu źle, jak ciężko, jaka bieda.
Pomagała wiec jak mogła. Przesyłała co jakiś czas z trudem zarobione pieniądze - w jej mniemaniu - niewiele, na tutejszy kurs czarnorynkowy - całkiem sporo. Rodzina (dwaj bracia) gospodarskim sposobem, wkładem własnej pracy i ze wsparciem cioci pobudowała tu domy, wystarczyło też na jakieś tam auta...
Pod koniec lat 80. ciocia postanowiła przyjechać do Polski, jeszcze raz pomóc biednej rodzinie. I ta pamiętna scena na lotnisku - rodzina odstawiona, zajechały samochody, a tu naprzeciw niej wychodzi stara, sterana życiem i pracą kobieta, w szaro-burej skromnej sukience...
Ciocię trochę serce zabolało, bo okazało się, że jej piekielna rodzinka nie bardzo chwaliła się tym, jak żyje, a ona sobie wszystkiego odmawiała, żeby im pomagać...
Pomagała wiec jak mogła. Przesyłała co jakiś czas z trudem zarobione pieniądze - w jej mniemaniu - niewiele, na tutejszy kurs czarnorynkowy - całkiem sporo. Rodzina (dwaj bracia) gospodarskim sposobem, wkładem własnej pracy i ze wsparciem cioci pobudowała tu domy, wystarczyło też na jakieś tam auta...
Pod koniec lat 80. ciocia postanowiła przyjechać do Polski, jeszcze raz pomóc biednej rodzinie. I ta pamiętna scena na lotnisku - rodzina odstawiona, zajechały samochody, a tu naprzeciw niej wychodzi stara, sterana życiem i pracą kobieta, w szaro-burej skromnej sukience...
Ciocię trochę serce zabolało, bo okazało się, że jej piekielna rodzinka nie bardzo chwaliła się tym, jak żyje, a ona sobie wszystkiego odmawiała, żeby im pomagać...
Rodzina
Ocena:
298
(340)
Komentarze