Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#16357

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Od kilku lat z chłopakiem, później narzeczonym, teraz mężem wędrujemy po górach. Upodobaliśmy sobie Tatry Wysokie i Zachodnie, po stronie polskiej jak i słowackiej. Góry, owszem, wysokie, jednak ludzka kultura czasem jest wybitnie niska.

Historii jest kilka, dodam je razem, bo wspólnie są piekielne.

1) Droga do Morskiego Oka jest jednocześnie bazą wypadową np. na Rysy, Mięguszowiecki Szczyt, Szpiglasową przełęcz, można też odbić do Doliny Pięciu Stawów Polskich. Dlatego nie każdy, kto tam idzie, ma na celu dotrzeć do Morskiego Oka, zjeść zupę, cyknąć parę zdjęć i wrócić tą samą drogą.
Idziemy z chłopakiem w czerwcu zdobywać coś wyższego w rejonie Morskiego Oka. W pełnym ekwipunku, wypchane plecaki, wysokie buty, ciepłe ubranie (na szczytach śnieg i ujemne temperatury). Mijamy grupkę młodzieży, raczej zmierzającą tylko nad staw. Co usłyszeliśmy:

- Patrz ku*wa jak się wyubierali, jak jacyś nienormalni!
- Oni chcą pokazać że mają kasę, ale jak im się chce wypier... w tych ciuchach do tego zasranego stawu...
- Jeszcze kijami machają, myślą że są ku*wa fajni!
- Nienormalni, ku*wa, nienormalni, tu nawet śniegu nie ma, a oni jakieś ciupagi mają przy plecakach!

(Ciupaga to czekan, a kijki - teleskopy, żeby było łatwiej).

I śmiechy, pokazywanie palcami, jakbyśmy byli małpami w zoo.

2) Pan z "bryczki" nad Morskie Oko. Zatęskniłam za górami po chorobie, chciałam iść do Doliny 5 Stawów. Żeby choć trochę ulżyć w drodze, chcieliśmy jechać konikiem. Był maj, więc ruchu prawie zero. Podchodzimy do [C]hłopka:), [M]ąż:
[M]: Po ile konik, zawiezie nas pan pod Wodogrzmoty Mickiewicza? (w tym miejscu szlak odbija do "piątki")
[C]: Zwariował pan! Ja mam tutaj 12 osób, bryczka mieści 15, was jest dwójka, ja sobie później z du*y nie wytrzasnę jednej osoby! Głupiś pan, nie wezmę pana! Mi się to nie opłaca! Zwariowałeś panie! Z warszawki przyjechał i myśli że go powiozę, bo mu się leźć nie chce!

Cóż było zrobić, poszliśmy, pan zaraz znalazł jakąś chętną trójkę, ale ten biedny konik nie zdołał nas wyprzedzić na drodze jaką przeszliśmy.

3) Wędrując w lecie po Tatrach Wysokich, w okolicach szczytu złapała nas burza, ogółem nieciekawa sytuacja, ale wszystko dobrze się skończyło. Mieliśmy zarezerwowany nocleg w pewnym schronisku, ale bliżej okazało się być do Murowańca w Dolinie Gąsiennicowej. Uznaliśmy, że ostatecznie podłoga na sen też jest dobra.
Ciemno już, docieramy do schroniska, skąd zostaliśmy wyrzuceni - po raz pierwszy spotkała nas taka sytuacja, na Słowacji można spać nawet na strychu (cena 7 euro, ale coś za coś:)). Tutaj bardzo niemiły pan dosłownie, nie przebierając w słowach, wyrzucił nas za drzwi, przeklinając i krzycząc.
Dziś wiemy, że w Murowańcu nie ma zgody na spanie na podłodze, w korytarzu itp (dla porównania, kiedyś z braku miejsc w schronisku innym spałam na tarasie PRZED nim), ale można było powiedzieć to grzeczniej. Nocleg znaleźliśmy:)

4) Śmieci na szlakach to norma - wszak fizyka, matematyka i inne siły przyrody wskazują na to, że pusta butelka po coca-coli jest cięższa niż ta pełniutka.

5) Alkohol... To jest coś okropnego. Byłam świadkiem wypadku na szlaku ubezpieczonym łańcuchami i klamrami, który spowodował pijany mężczyzna.
Otóż jedząc obiad w schronisku zauważyłam z narzeczonym mężczyznę pijącego piwo, raczej nie pierwsze i uzgadniającego ze swoim "Misiaczkiem", "Cizią" i "Ciukiereczkiem" dokąd pójdą. Później my ruszyliśmy, oni chyba też, bo minęli nas tuż przed trudnym podejściem.
Pan ledwo trzymał się na nogach, jego towarzyszka mówiła, że się boi, że nie chce itp. Podejście było po skale, bardzo stromej w górę, po lewej ręce przepaść, po prawej wysoka skała. Ogólnie - nieciekawie, nawet dla mnie, choć to nie był pierwszy raz.
Narzeczony powiedział, że tu jest trudno, żeby może zrezygnowali. Pijany pan go zwyzywał, popchnął(!), uznał że ma w du*ie jego uwagi.
Pan podszedł do łańcuchów, zaraz za nim weszła dziewczyna (BŁĄD! Jeden odcinek łańcucha - od mocowań do mocowań, może być trzymany tylko przez jedną osobę) i stało się nieszczęście. Pan się zachybotał, za nim zachybotał się łańcuch, dziewczynie przytrzasnęło palce, puściła się i spadła. Ale chyba coś nad nią czuwało, bo upadła z niedużej wysokości na niewielką półkę, trochę poniżej łańcuchów.
Udzieliliśmy jej wraz z turystami pierwszej pomocy, ostrożnie zsuwając się na tą półkę.
Przyleciał śmigłowiec TOPRu, pana zatrzymano.
Dziewczyna miała złamane obie nogi, nadgarstek, uszkodzony staw łokciowy, i prawdopodobnie połamany nos. Ale żyła, a do nieszczęścia niewiele brakowało.

Myślcie chodząc po górach. One są piękne, ale też niebezpieczne.

Tatry

Skomentuj (37) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 739 (811)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…