Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#16486

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Zdarzyło mi się leżeć w szpitalu. Nie mnie pierwszej, nie ostatniej. I nie o służbie zdrowia będzie historia.
Po operacji i wybudzeniu z narkozy, przetransportowano mnie na salę, którą dzieliłam ze starszą panią. Pani cichutka, żadnych życzeń, potulna jak baranek.
W dzień przyjęcia 2 razy był u mniej ksiądz, w dzień mojej operacji zdążył być rano. Otwieram oczy po zabiegu siedzi znowu. Zasnęłam. Budzę się , zmierzch, znowu siedzi...
Kurcze, dla niej to duchowny, dla mnie zwykły facet, przy którym ani się ogarnąć, ani piżamę zmienić, ani, do diaska, do toalety wstać, bo jakieś sączki, opatrunki, ledwo się gramolę...

Jak zobaczył, że oczy otworzyłam, przesuwa taboret koło mojego łóżka i do modlitwy namawia.
Tłumaczę, że jestem ateistką, to się skrzywił, że w szpitalu ludzie umierają, a przed śmiercią wszyscy się nawracają. On to wie i mam szansę już w tej chwili. Promocja - jasny gwint!!!

- Zastanów się córko! Mogłaś się nie obudzić i co by było? Sumienie brudne by zostało...

No w tym momencie zagotowała mi się mieszanka krwi, mojej i przetoczonej...
- Po pierwsze, moje sumienie to moja sprawa i według mnie jest czyste. Nie zna mnie pan, żeby mi zarzucać cokolwiek. Operację przeżyłam i nie będzie ani nawracania, ani pogrzebu.
- Po drugie, nie jestem pana córką, znałam swoich rodziców i pan żadnego z nich nie przypomina (oboje moi rodzice nie żyją).
- A po trzecie, wynoś się pan stąd, bo chcę się przebrać i umyć i mam prawo do prywatności.

Nie wiem, który argument podziałał, ale zerwał się ze stołka i zionął ogniem. Usłyszałam, że tacy jak ja Bogu nie są potrzebni, że szkoda dla mnie szpitalnego łóżka i parę innych krzepiących chorą osobę życzeń. Potem trzasnęły drzwi od sali.

Położyłam się z powrotem, bo mi się spacerów i mycia zupełnie odechciało. Serce wali, w skroniach szum... Nagle słyszę dziwny odgłos, jakby krztuszenie, piszczenie... No pięknie, pomyślałam, teraz się babinka udusi i to przeze mnie...
A ona wyobraźcie sobie pękała ze śmiechu!!! Zwlekłam się z łóżka i doczłapałam do niej, a ona chichocze, aż się zanosi!!! W końcu sama zaczęłam się śmiać, trzymając za brzuch i szwy. I tak kwiczałyśmy sobie, aż nam tchu brakowało.

- Dziękuję ci dziecko. Warto było dożyć tej chwili żeby zobaczyć jak on stąd spieprza!

Jej dzieci opłaciły księdza, żeby przy niej wysiadywał, o pieniądze wypytywał, szeptał i namawiał, co któremu dać, a ona biedna, nie umiała się uwolnić od tego szeptu od rana do nocy.

Igraszki z Diabłem:)

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 912 (1044)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…