zarchiwizowany
Skomentuj
(22)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Historia ta miała miejsce na pogrzebie mojej mamy.
Była to osoba, która w trakcie choroby nowotworowej unikała jak mogła zdjęć.
Dzień pogrzebu.
Ja osobiście olałem księdza i nabożeństwo stojąc koło trumny.
Piekielni okazali się, jak ich nazwałem Janko muzykant, i Pan pstrykacz.
Dochodzi pierwszy (graja organy) on zagra coś na skrzypcach.
Odpowiedziałem - nie.
Zaczął mi robić wywód, że skrzypce na pogrzeb się nadają, i lepiej na filmie będzie (kur.. jakim filmie?).
Ale zorientował się, że nikt nie filmuje pogrzebu i uciekł.
Drugi bardziej piekielny, oferuje fotki z pogrzebu. Odmówiłem.
Ale kolo cały czas swoje.
On robi super fotki, zbierzemy rodzinę, i wspólna fotka.
Ja (pamiętam to jak dziś) - Czy chce pan robić fotkę ot tak, bo byli na pogrzebie?
Foto - Ale to doskonała pamiątka.
Ja - Spierd... pan, póki ma pan zęby.
Pazerność ludzka nie zna granic.
Była to osoba, która w trakcie choroby nowotworowej unikała jak mogła zdjęć.
Dzień pogrzebu.
Ja osobiście olałem księdza i nabożeństwo stojąc koło trumny.
Piekielni okazali się, jak ich nazwałem Janko muzykant, i Pan pstrykacz.
Dochodzi pierwszy (graja organy) on zagra coś na skrzypcach.
Odpowiedziałem - nie.
Zaczął mi robić wywód, że skrzypce na pogrzeb się nadają, i lepiej na filmie będzie (kur.. jakim filmie?).
Ale zorientował się, że nikt nie filmuje pogrzebu i uciekł.
Drugi bardziej piekielny, oferuje fotki z pogrzebu. Odmówiłem.
Ale kolo cały czas swoje.
On robi super fotki, zbierzemy rodzinę, i wspólna fotka.
Ja (pamiętam to jak dziś) - Czy chce pan robić fotkę ot tak, bo byli na pogrzebie?
Foto - Ale to doskonała pamiątka.
Ja - Spierd... pan, póki ma pan zęby.
Pazerność ludzka nie zna granic.
pogrzeb
Ocena:
501
(677)
Komentarze