Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#16547

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Czas i na moja pierwszą historię.

Pomimo mojego bardzo bogatego doświadczenia zawodowego z klientami, nie pokwapilam się by cokolwiek opisać. W zasadzie minęło sporo czasu od ostatniego Piekielnego i jakos emocje zeszły wiec i po co się rozpisywac ? dziś mam historie świeżą... mniej piekielną od innych jakie zdarzało mi się czytać.. ale skoro już w pracy obiecałam że wstawie...

Takoż więc i czynie


Jeszcze torche tytulem wstepu. Tak sie w moim zyciu nieciekaiwe porobiło że zmuszona jestem pracowac na kasie... mimo tego że studiuje i oczekiwałabym lepszej posady.. no ale nic.. komornik na glowie wiec trzeba nawet tak upokażająca prace przyjąc (wiem wiem.. .praca nie hańbi... ale te pieniądze które za nia się otrzymuja to już napewno)


Zaczynam więc kasować ową Panią.. poczatkowo oznak piekielności nie widac. Typowe produkty.. cukier masło ... karma dla kota i bluzeczka.. nic specjalnego. Pani wydaje sie być nawet miła.

Do czasu.. płacenia

Podliczam sume około 29zl. Pani postanawia płacić bonami. Ok nie ma problemu. Bony akceptujemy. Daje mi więc BONY ŻYWIENIOWE. Wszystko spoko tylko że jak sama nazwa wskazuje są to bony ZYWIENIOWE. Informuję więc Panią, że bluzeckzi na taki bon nabić nie mogę, że może za nią dopłacić w gotówce (lub kartą).

I się zaczęło... dlaczego ??? jak to ?? gdzie indziej nie ma problemu z płaceniem?? itd...

Powtarzam więc swoje slowa bardzo grzecznie... tak jak to mam w zwyczaju... że jest to bon żywieniowy nim może płacic tylko za żywność (karme dla kota podarowalam.. jedna saszetka mnie nie zbawi.. ostatecznie bydlęcie jeśc też musi... o 2 zł nikt się może nie doczepi). Pani oczywiście nie zrozumiała lub zrozumieć nie chciała i zaczęła się wykłocać. Do pomocy przyszedł jej drugi klient że co to za sklep.. ze on tu nigdy więcej nie przyjdzie i takie tam (w sumie.. co mnie to ??? mi nie płacą za to czy ten pan/pani przyjdą tylko za kasowanie).

Ja cały czas najgrzeczniej jak umiem tłumacze jej, jednoczesnie prosząc o wyrozumialośc bo w końcu nie ja wymyślam zasady .. ja tylko je egzekwuje... ale oczywiście wed;lug szanownej klientki jestem bardziej papieska od papierza i mam jej to koniecznie nabić.

W tym momencie zaczeło się też bardziej zamaszyte gestykulowanie. Klienta mocno wzburzona.

Przychodzi mi z pomoca koleżanka, która oczywiście potwierdza moje słowa. Na co Pani odpowiada.

- A co Panią obchodzi co ja bede z ta bluzką robic ??!! może właśnie chcę ją zjeść !!.. bo tak lubie... - i tym podobne bzdury które cżłowiek nieraz plecie ze zdenerwowania.

My dalej swoje... Na co Pani wyciąga swojego ASA z rękawa. Pokazuje mi BON przed oczami i każe czytac napis ze bon.

"Nie obejmuje alkocholu i wyrobow tytoniowych" - niby spoko .. i można by Pani przyznać racje.. ale cóż.. bon jest zywieniowy.. a alkochol to ostatecznie produkt, który się spożywa. Dlatego został wykluczony.

Do porozumienia za bardzo dojść się nie udało. Pani z bluzki zrezygnowala. Skasowalam reszte. I kolejna awantura. Wyszło 20 zl z groszami.. Pani mi w bonach dala 21.. a ja nie moge z bonów wydawać reszty. Oczywiście dalej zdenerwowana wydziera się na mnie, ale widac moje slowa do niej nie dochodzą... Tylko grzecznie powiedzialam że moge wziaść 2 bony a reszte dopłaci.. Pani zrobila inaczje.. dobrała batonika.. i też doplacila jakies grosze.. Byłam szczęscila gdy odchodziła.

Oczywiście nie obylo się bez gróźb złożenia skargi na mnie itd.... Pan klient sojusznik owej Pani również to zapowiedział.




Jak się domyślacie skarga nie wpłynęła ... a szkoda ;)


--------------

Przyznam szczerze że z wieloma klientami miałam do czynienia i takie rzeczy mnie nie ruszają, ta mnie nawet ucieszyła.. bo..... W koncu mogę coś wstawić na piekielnych.. .dlatego

serdecznie pozdrawiam szanowną kliente ;)

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -13 (25)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…