#16638

Wieczorny spacer z pieskiem, ok. 21. Idę sobie osiedlem, z psiakiem na smyczy. Osiedle bardzo spokojne, po ulicy kręci się parę osób. Zbliżam się do murka, na którym siedzi trzech panów ok. 50tki i popija złocisty napój z puszek. Widok dla mnie codzienny, więc nic nie podejrzewając idę sobie dalej. Panowie zaczynają zagadywać:
- A pani nie boi sama o tej godzinie chodzić?
Ja, zmuszając się do uśmiechu:
- Nie, nie bardzo.
- No, pani taka ładna, nie wiadomo co komu do głowy przyjdzie...
Zostawiłam to bez komentarza. Minęłam panów. Kilka metrów od murka piesek zaczął coś tam sobie wąchać na trawniku, więc zatrzymałam się na chwilę. Jeden z panów podszedł do mnie, znów zagaduje:
- A może się pani piwa z nami napije?
- Nie, dziękuję.
- No, ale czemu, taki ładny wieczór.
Psiak już się zrobił czujny, zjeżyła mu się sierść, bo facet walił alkoholem. Postanowiłam się oddalić, jednak pan zastawił mi drogę. Ja:
- Proszę dać mi przejść.
- No nie daj się prosić, chodź na jedno piwko. - Kładzie mi rękę na ramieniu. Pies zaczyna już powarkiwać.
- Proszę pana, proszę mnie przepuścić, nie mam ochoty na piwo i spieszę się.
Próbuję go wyminąć. Koleś nie daje za wygraną, łapie mnie za ramię.
- No chodź, napij się piwka.
Pies już wściekły jak osa, zaczyna szczekać i szczerzyć zęby. Ja coraz bardziej zdenerwowana:
- Koleś, odczep się i puść mnie! Żadnego piwa nie będę z tobą piła!
Facecik:
- A co ty taka chamska, co? - Potrząsnął mną lekko. Psu puściły nerwy. Zaczął się rzucać jak oszalały i wściekle szczekać szczerząc zęby. Pysk miał w odległości 20cm od owego miłego pana. Facet widząc reakcję psa gwałtownie się cofnął i zaczyna się drzeć:
- Ty s*ko, uspokój tego kundla! Zaraz zadzwonię po straż miejską i dostaniesz mandat, bo pies ma w kagańcu chodzić.

Odciągnęłam psa i zaczęłam się szybko oddalać.
Straż miejska nie przyjechała. Za to przyjechała policja, którą powiadomiłam, iż na ul.X urzęduje grupka agresywnych mężczyzn zaczepiających ludzi i głośno się zachowujących.

Ulica