Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#16676

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Parę lat temu zdawałem na prawko. Przychodzę na egzamin, wszyscy jakoś tak siebie nawzajem znają, tylko ja stoję jak ten kołek. 8 osób w kółeczku a ja obok.

Pierwsza część na placu, pierwsza osoba oblewa już przy pierwszym cofaniu. Moja kolej. Instruktor wskazuje na to, żebym otworzył maskę, pokazał wlew oleju itd. Mówię, że nie ma sensu, bo facet jestem i po co tracić czas, ale jak on chce to ok. Instruktor rezygnuje z pomysłu.

(J)a wsiadam. Cofam sobie luzacko po kozacku. Ok. Jedziemy. (I)nstruktor mówi co gdzie. Robie 3 małe błędy i 2 duże (czyli o 1 za dużo). Wracamy na plac. Wiem, że nie zdam; No i egzaminator wyłącza kamery i się na mnie patrzy.

I tak jakoś ni z tego ni z owego wypalam:
J: a chodził Pan może do II Lo?
I: chodziłem
J: a pamięta Pan profesora S. K. albo B. ?
I: Pamiętam. Stare dobre czasy
J: Bo oni jeszcze pracują. Mam z nimi zajęcia.
(i tu opowiadam co i jak. Gadka się klei jak na dobrej randce z dziewczyną. Dobre 10 minut.)

Instruktor nagle wypala:
I: A Wie Pan co. Zdał Pan.
J: Dziękuję bardzo.

Wychodzę z samochodu. Cały happy. Wszyscy się na mnie dziwnie patrzą, jakby spodziewali się kogoś innego.

Z ciekawości zostaję do końca, żeby zobaczyć kto jeszcze zda. Kolejne 7 osób nie zdaje na placu. Połowa nie zdaje nawet przed uruchomieniem samochodu.

W końcu wywiązuje się rozmowa między mną a zdającymi. Okazało się, że ten Instruktor to była największa kosa w historii. Postrach wszystkich z województwa. A na domiar złego lubi krzyczeć na zdających. Te moje 10 minut w samochodzie na placu, które były super miłą rozmową o liceum w ich oczach było 10-minutowym katowaniem mnie - zdającego. Tak się wszyscy przerazili, że nie zdali.

Niewiedza jest błogosławieństwem.

Skomentuj (32) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 38 (260)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…