Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#16692

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
O Piekielnej służbie zdrowia. Będzie długo, ale proszę o cierpliwość.

Historia stara, która przydarzyła się ciotce która rodziła. Tak jakoś wyszło, że termin wypadł w okolicy Bożego Narodzenia. Badania i takie tam - wszystko ok, zapisanie na cesarkę z powodu dużej wady wzroku (dla niewtajemniczonych: przy dużej wadzie wzroku rodzić samodzielnie nie można, bo albo się ekstremalnie pogorszy wzrok, albo oślepnie). 24, albo 25 grudnia- ogólnie cisza i spokój, dopiero późnym wieczorem (na pewno po 20.00) zaczynają się skurcze.

Przyjazd do szpitala, przy rejestracji siedzi jakaś niekompetentna osoba i obsługuje ciotkę, która zaczyna rodzić karze czekać (sic!). W końcu łaskawe przyjęcie do szpitala, potem traktowanie takie:

- Pani sobie pójdzie tam, weźmie piżamkę szpitalną a potem tam i się przebierze.

Takie dreptanie to tu, to tam, odbywało się samemu, bo mąż nie był upoważniony wejść. Żadna pielęgniarka też nie pomogła kobiecie, która co chwila ma skurcze, które są bardzo bolesne. Do tego w piżamce i kapciach po korytarzu, w którym nie było ciepło nawet jak się w kurtce stało. Potem jeszcze iść na 2-gie piętro po USG, na inne po coś innego, wszystko schodami, bo szpital dba o kondycje przyszłych matek.

W końcu udało się dostać na salę porodową a mężowi udało się dojść pod drzwi i czekać. Miała być cesarka - takie skierowanie, ale figa. Lekarzom się odwidziało i "siłami natury będzie lepiej". Dziecko wyjść nie chce, zaczyna się wyciskanie, czyli pielęgniarki skaczące po brzuchu przyszłej matki. Przyszły ojciec zdenerwował się i jakieś kilkaset złotych później lekarz łaskawie zgodził się na cesarkę i to był najlepszy pomysł. Dlaczego? Dziecko było obwiązane pępowiną i za każdym razem kiedy pielęgniarki naciskały na brzuch było duszone.

Wszystko wydarzyło się 9 lat temu, kuzynowi nic nie jest, tylko teraz smuci się z powodu końca wakacji.

szpital

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 182 (204)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…