Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#16819

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Od pewnego czasu oprócz pracy na etacie prowadzę z moją przyjaciółką małą garmażerię na osiedlu na którym mieszkamy.
Beata miała dość wyścigu szczurów w korporacji i postanowiła robić to co wychodzi jej najlepiej czyli gotować.
Restauracja to inwestycja na którą środków nie miała, ale na garmażerię wspólnymi siłami pieniądze wysupłałyśmy.
Po bojach z sanepidem i innymi instytucjami wystartowałyśmy.

Osiedle nowe, sami młodzi ludzie, którzy robią karierę w gotowanie się w większości nie bawią.

Oczywiście standardowe produkty typu pierogi, krokiety, naleśniki, itd.

Klientów stałych przybywało, wymagania rosły, więc wprowadziłyśmy usługę polegając na tym, że dzień wcześnie telefonicznie lub osobiście zamawiasz sobie to na co masz ochotę z dość obszernego menu, a następnego dnia o ustalonej godzinie odbierasz ciepły obiadek.

Stały klient - mężczyzna ok 30 lat, namiętnie z tego korzystał.
Jak co dzień odbierał zamówienie. W lokalu była też kobieta ok 40 lat.

Beata z uśmiechem wydając zamówienie: Proszę, a co życzy pan sobie na jutro?

M: Może bitki wołowe i pyzy, oooo i jeszcze buraczki. Pani Beatko, a kompot truskawkowy dałoby radę do tego?

B: Dla pana wszystko. - uśmiechając się.

M: Niech pani nie kusi. - Uśmiechnął się puścił oczko, pożegnał się i wyszedł.

Klientka przypatrywała się temu, podchodzi do lady i mówi:

K: - To ja na jutro chcę kaczkę pieczoną z jabłkami.

Beata: (podając klientce ulotkę z wykazem potraw)
Niestety, nie mamy tego w menu.

K: Jemu powiedziałaś, że będzie miał co zechce, to co ja gorsza jestem?

B: Akurat to co wybrał ten pan jest dostępne.

K: Dobra, dobra, bo to chłop młody to jemu byś zrobiła, a mi nie chcesz.

B: Ewentualnie możemy zrobić to jako ekstra zamówienie, ale kilogram kaczki kosztuje ok 30 zł, kaczka waży średnio ok 2 kg, plus inne składniki i opłata za przyrządzenie to będzie dość drogo.

K: Ja nie chce całej kaczki, ja chce tylko kawałek!

B: W takim wypadku niestety nie będzie to możliwe.

K: Upieczesz kaczkę odkroisz mi pierś i za nią zapłacę, w końcu po to tu jesteś.

B: A co zrobię z resztą? Kaczka jest mało popularna i nie może leżeć i czekać aż ktoś ją kupi.

K: To sama zeżresz resztę!

B: Nie proszę pani, nie zeżrę, czy chciałaby pani zamówić coś innego?

K: Już ja ci reklamę zrobię, wszystkim sąsiadom powiem jak tu się klienta traktuje! Tylko chłopów lafiryndo dobrze obsługujesz!

B: Proszę wyjść.

K: Idę i więcej tu moja noga nie postanie!

B: Do widzenia!

Dwa dni po incydencie ja byłam w lokalu Beata pojechała po produkty.

Jakaś kobieta podeszła do szyby, przez nią obejrzała wnętrze i poszła dalej.
Za jakieś 5 minut wróciła i zrobiła to samo.
Po 10 min znowu stanęła tym razem pod drzwiami zlustrowała pomieszczenie i weszła do środka.

Rozglądając się na boki i próbując zajrzeć na zaplecze podeszła do lady i jednym tchem powiedziała:

- Kilogram ruskich tylko szybko!

Zapakowałam, podałam, zapłaciła, reklamówkę z pierogami w dłoń i wyszła.

Beata akurat wróciła i pod budynkiem wystawiała z samochodu skrzynki z zakupami.

Kobieta rzuciła do niej:
- To dla psa, sobie nie myśl!
I truchtem się oddaliła.

Tak, to była ta sama paniusia, która odgrażała się, że jej noga więcej u nas nie postanie.

kochani klienci

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1068 (1114)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…