Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#17003

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W czasie gdy zdawałem maturę modne były tzw studia międzywydziałowe. Postanowiłem też spróbować. Złożyłem papiery na MSOŚ (międzywydziałowe studia ochrony środowiska) na UW. To był pierwszy lub drugi rok istnienia tego czegoś.
Dostałem się. Jako, że dostałem się również na farmację postanowiłem darować sobie eksperymenty i studiować coś konkretnego.
Zdając sobie sprawę ze stresu związanego z listami rezerwowymi postanowiłem być przyzwoitym obywatelem i samemu pójść do dziekanatu MSOŚ skreślić się z listy, żeby osoby czekające w rezerwie mogły już dostać sygnał, że się jednak dostały.

Pukam do dziekanatu, nic. Pukam mocniej do dziekanatu - nic. Walę pięścią do dziekanatu - "WCHODZI!".

Niezbyt zarejestrowałem, kto mnie obsługiwał - mam fatalną pamięć do ludzi - ale był to jakiś facet.

F (całkiem miło): Co pan potrzebuje?
J: Chciałem się skreślić z listy studentów. Dostałem się gdzie indziej i tam złożę papiery.
F: Nazwisko?
J: Iksiński.
F: Tap, tap, tap na klawiaturze - potem bzyk drukarka i podając mi kartkę (wydrukowana nowa lista przyjętych): F: Już. Czy mógłby pan powiesić to na tablicy? Mam strasznie dużo pracy...

Wyszedłem. Powiesiłem. Usiadłem sobie na przystanku na Krakowskim i dopiero wtedy do mnie dotarło, że gość nawet nie poprosił mnie o podanie imienia, nie mówiąc już o pokazaniu jakiegoś dokumentu tożsamości.
Mógłbym tam wejść i skreślić dowolnego faceta z list. Może nawet z dziewczyną by się udało.

MSOŚ UW

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 572 (618)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…