Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#17027

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kolejna historia z pracy na EXPO, tym razem jednak konieczny jest obszerny wstęp.

Pracowałem w pawilonie polskim w restauracji. Codziennie przez pawilon przewijały się tłumy gości, w co najmniej 97% Chińczyków. Wśród nich - zwłaszcza gdy frekwencja była słabsza - trafiali się wieśniacy przywożeni z interioru.
Część z nich potrafiła być bardzo piekielna: momentalnie zajmowali wolne stoliki sądząc, że jest to jakiś punkt odpoczynkowy po czym wyciągali własne jedzenie, zabierając się do niego w sposób tradycyjny: rozrzucając resztki, odpadki, opakowania na stole i wokół stołu. Słowem - chwila nieuwagi i czekało nas dziesięć minut sprzątania.
Oczywiście, jeśli ci ludzie chcieli tylko odpocząć a nie było dużego ruchu to dawaliśmy im trochę spokoju. Trzeba mieć w końcu trochę zrozumienia dla ludzi uczestniczących w tym obłędzie.
Druga ważna uwaga: chiński tzw. mandaryński to język chińskich mediów i urzędowy język Chin, ale ten kraj jest językowo ogromnie zróżnicowany i naprawdę NIE każdy Chińczyk zna mandaryński.

Ad rem.

Któregoś dnia przyszedł Chińczyk w wieku lat około sześćdziesięciu, bardzo płynnie mówiący po polsku. To rzecz bardzo niecodzienna, zwłaszcza w tym przedziale wiekowym, więc od słowa do słowa dowiedzieliśmy się, że ów Chińczyk pracował w Polsce w stoczni i przyszedł przypomnieć sobie smaki młodości. Siedział sobie spokojnie przy stoliku gdy nagle do grupy kilku stolików obok przysiadła się grupa potencjalnie piekielnych chińskich turystów (wierzcie mi, po paru miesiącach stwierdzenie kto należy do wycieczki z interioru było banalnie proste) i już zabiera się do otwierania własnych paczek z jedzeniem.

Mając przed oczami wizję góry śmieci od razu ruszyłem w ich stronę i moim mocno niedoskonałym mandaryńskim wyjaśniłem, że to restauracja i nie wolno tutaj jeść własnego jedzenia.

Reakcja?

Chińczycy zaczęli uśmiechać się z zakłopotaniem, widać że nie zrozumieli ani słowa. Nic to, pomyślałem i poprosiłem jedną z pracujących u nas Chinek żeby wyjaśniła w czym rzecz. Dziewczyna rozumna więc z miejsca ruszyła i wygłosiła całą przemowę że owszem, mogą trochę posiedzieć i odpocząć ale śmieceniu i własnemu jedzeniu mówimy kategoryczne NIE.

Reakcja?

Chińczycy zaczęli znów uśmiechać się z zakłopotaniem, nie zrozumiawszy ani słowa.
W tym momencie olśnienie: no tak, jeśli to ludzie gdzieś z zachodnich prowincji to pewnie nie znają mandaryńskiego. Ale co tam, przecież pismo jest wspólne bez względu na dialekty!
W związku z tym chwyciłem kartkę papieru, marker i napisałem po chińsku, że nie wolno siadać i jeść własnego jedzenia.

Reakcja?

Chińczycy po raz kolejny zaczęli uśmiechać się z zakłopotaniem.

Stałem z tą nieszczęsną kartką papieru, gdy nagle usłyszałem komentarz Chińczyka po polsku:

- Pan da im spokój, te wsiury to i tak analfabeci!

Poddałem się.

EXPO Shanghai

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 669 (755)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…