Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#17252

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wspólne latanie po mieście z mamą. Sklep z odzieżą używaną. Akurat przeceny, ruch choć nie tak znowu duży, to większy niż zazwyczaj. Buszuję w poszukiwaniu jakiejś ładnej bluzki, kiedy zauważam łażące samopas dziecko ok. 4-5 lat płci żeńskiej.

Dziecko zrzuca ciuchy z wieszaków, lata z wrzaskiem i śmiechem, po dłuższej chwili zanurkowało pod ladę i grzebie m.in. w torebce sprzedawczyni. Przykład tak zwanego "kochanego dzieciątka". Zauważyłam, że dorwało się do czegoś, co przypominało mi odświeżacz powietrza. Tak, to był odświeżacz w sprayu.

- Zostaw! - odezwałam się do dziecka, jako że dla reszty ludzi dziecko było najwyraźniej niewidzialne, a szykowało się z otwartą buzią do psiknięcia sobie w oczy. Nie spodziewałam się reakcji.

- NIEEEEEEEEEE!!! NIEEEEEEE!!! - Ryknęło jak tyranozaur tak, że wszyscy w sklepie się spojrzeli. Od razu znalazła się (M)atka.

M - Co ty robisz? Nie dotykaj mojej Nikolci! Co ona ci zrobiła? Zainteresuj się sobą a nie cudze dzieci molestujesz.
Ja - Pani dziecko chciało sobie odświeżaczem w oczy psiknąć, chciałaby pani na pogotowie z nim jeździć?

W pyskówkę włączyła się moja mama, niestety była również przeciwko mnie, bo "nie dotyka się cudzych dzieci" (przecież ja tylko zwróciłam mu uwagę). I w tym momencie kolejny wrzask i zawodzenie.
Dziecko korzystając z okazji psiknęło sobie odświeżaczem do buzi. Próba płukania buzi sokiem (!) skończyła się połknięciem roztworu przez dziecko, a potem wzięciem go pod pachę i szybkim wyniesieniem ze sklepu.
Wszyscy w szoku, a sprzedawczyni prawie się popłakała, bo wzięła winę za wszystko na siebie (bo mogła schować ten cholerny odświeżacz).

Duży sklep z odzieżą używaną

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 579 (667)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…