Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#17389

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia użytkownika Promyczek przypomniała mi o tym jak mojego przyjaciela - Rafała, wyrzekła się prawie cała rodzina i narobił sobie niemałych problemów.

Otóż Rafał jest niesamowicie spontanicznym, energicznym i tryskającym dobrym humorem człowiekiem o dość pokaźnych rozmiarach. Jednocześnie łatwo jest go zdenerwować w pewnych sytuacjach. Wówczas lepiej zejść mu z drogi.

AKT I

Pewnego dnia poprosił mnie o pomoc w przerzucaniu gratów na auto ze strychu w jego domu rodzinnym w okolicach Koszalina. Za dobrą flaszkę wiele zrobię ;).
I tak przerzucamy te graty prawie cały dzień (czyt 4h) i jak już skończyliśmy to postanowiliśmy chwilę odsapnąć zanim ruszymy z tym dalej...
Rafał zaczął się zastanawiać dlaczego pies sąsiadów od dłuższego czasu tak ujada. W końcu nie wytrzymał i podszedł do płotu. Jego, a w zasadzie naszym oczom bo jestem dość ciekawską osobą ukazał się widok następujący:
sąsiad z porwanym rękawem od marynarki, z widłami i psa rasy kundel zmieszany z wilczurem jakimś - taki dość spory pies. W pewnym momencie pies oberwał widłami w łapę, tak że przebiło mu na wylot i został przybity do ziemi. Następnie oberwał w łeb i lekko ogłuszony był ciągnięty w stronę szubienicy przygotowanej na drzewie.

Na reakcję Rafała długo czekać nie trzeba było. Pominę szczegóły jak to wszystko się odbyło, szczególnie że do tej pory toczy się o to sprawa jako ′napaść′.

Po 30 min byliśmy u weta, który jakoś odratował psa. Został u niego jeszcze przez 48h na obserwacji dalszej bo naprawdę mocno został skatowany.

Resztę znam tylko z jego przekazów.

AKT II

Sąsiad jak już był w stanie chodzić udał się do jego rodziców z oskarżeniem, że Rafał ukradł mu psa. Ten odpowiedział mu, że psa nie odda skoro chciał go zabić. Doszło do rękoczynów znów, na szczęście w porę zjawił się ojciec Rafała, który panów rozdzielił. Sąsiad się odgrażał, że sprawy tak nie zostawi i odzyska swojego "kochanego i wiernego psa".

AKT III

Niecałe 3 tygodnie później. Niedziela. Rafał stoi pod kościołem bo nigdy go w zasadzie nie interesowało te całe ′padnij i powstań′. Chodził tylko dlatego, że matka mu o to cały czas truła - bo jak nie chodzisz to wstyd na całą wieś!
Stoi i pali fajkę gdzieś gdzie go nie widać. Z głośników słyszy początek kazania. Rzuca fajkę i wpada do środka bo nie mógł uwierzyć w to co słyszy. Tak Tak. Pan sąsiad poskarżył się lokalnemu księdzu co i kto mu zrobił. Na wsi jak to na wsi. Wszystko podane z imienia i nazwiska. Sens był mniej więcej taki, że jak można ukraść przyjaciela czworonożnego człowiekowi na jego oczach. Że jak on może teraz spokojnie żyć... no dzięki nim nie mógł.
Rafał wszedł i zaczął na cały kościół:
[R] - A piąte ksiądz zna? zna pewno. A wie ksiądz co chciał sąsiad zrobić z tym psem? Zabić! Zabić w okrutny sposób!
[K] - Ale to był jego pies ! nie mogłeś mu go zabrać mimo to!
[R] - Uratowałem temu psu życie!
[K] - Ale to był jego pies!
I tak trwała jeszcze krótka i bezsensowna moim zdaniem wymiana zdań. W tym czasie matka się już dawno ewakuowała z kościoła. Rafał też miał dość, odwrócił się na pięcie i jeszcze na odchodne rzucił, że jeśli piekło istnieje to dla nich obydwu będzie ono wyjątkowo psie...

AKT IV

Matka wyrzuciła go z domu mimo protestów ojca, stwierdziła że ma nie wracać, bo z powodu jakiegoś kundla narobił wstydu na całą wieś. Rafała przenocowałem tydzień u siebie, a potem i tak pojechał kontynuować studia we Wrocku... Psa odebrał od weta i postanowił go zabrać ze sobą gdyż tam łatwiej będzie mu o nowy dom. Gdyby znów sąsiad się nie pojawił, to nie byłoby aktu IV.
Pech chyba chciał, że akurat przyjechał do tego samego weta z jakimś szczeniakiem w niewiadomym celu. Sąsiad odrzucił dosłownie pieska w bok i rzucił się na smycz którą dzierżył Rafał - pies przerażony chował się za nim... Szczeniak leżał przy ścianie ledwo się ruszając. Szarpanina - jego były pies go użarł. Dał sobie spokój i wyszedł zostawiając szczeniaka i odgrażając się sądem.
Na co Rafał - i co? powiesz, że przeze mnie Twój pies Cię użarł?
Szczeniaka uratować się niestety nie dało. Podczas upadku doznał poważnych obrażeń wewnętrznych :(.
Sąsiad dostał wyrok, gdyż Weterynarz stwierdził, że nie odpuści takiemu i skierował sprawę do sądu o znęcanie się nad zwierzętami. Wyszło jeszcze, że jego krowy też mocno poobijane, psy trzymane w okrutnych warunkach i parę innych. Dostał śmieszną grzywnę i jakieś zawiasy. Zwierzęta zachował, ale Fajta (tak został nazwany) nie odzyskał. Sądownictwo w Polsce, ot co...
Sprawa przeciw Rafałowi się toczy dalej... niestety.

Wies pod Koszalinem

Skomentuj (87) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 878 (952)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…