zarchiwizowany
Skomentuj
(19)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
To wydarzyło się naprawdę! Na wstępie napiszę że nie mam n-k czy jak to się teraz nazywa,facebooka, gg, skypa i niczego takiego. Telefon i e-mail mi wystarcza do porozumiewania się ze znajomymi. Pewnego miesiąca nie było mnie przez trzy tygodnie na uczelni bo złapałam jakąś cholerną infekcję. Moja "koleżanka" z grupy Aga od razu wszystkim rozpowiedziała że nie żyję. A dlaczego? Ponieważ nie mam powyższych rzeczy i nie ma mnie na zajęciach oraz nie można się ze mną skontaktować. Dziwne bo jakoś rozmawiałam z innymi ludźmi z roku. Gdy kumpela Iza powiedziała mi o tym że zostałam uznana za zmarłą chciało mi się śmiać i płakać. Nigdy nie zapomnę tego przerażenia w oczach Agi gdy po przerwie przyszłam na uczelnię. Stwierdziła że nawiedził ją duch. I nie chciała nikomu wierzyć że to jestem prawdziwa ja. Przecież nie mam facebooka. Mimo że minęło ponad pół roku od mojej rzekomej śmierci ja się czuje dobrze chodzę na zajęcia a Aga dalej uważa że to niemożliwe i na wszelki wypadek nie zbliża się do mnie. Po tej historii zastanawiałam się czy nie założyć konta na jakimś portalu ale stwierdziłam że nie potrzebne mi to do szczęścia.
Ocena:
83
(275)
Komentarze