Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#17714

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia digi51 o piekielnej koleżance, która zawołała za podwózkę raptem 8 km po 20 zł przypomniała mi historię sprzed 3 lat. Na znajomych bardzo można się niestety „przejechać”.

W 2008 planowaliśmy wraz z klubem speleologów wyprawę w góry Prokletije (pogranicze Czarnogóry i Albanii) w celach eksploracji jaskiń. Miało jechać sporo osób, w różnych terminach.

Ja oraz 3 moich kolegów mieliśmy jechać samochodem jednego z nich. Ustaliliśmy więc wstępnie jakie jest zapotrzebowanie na taką wyprawę i zaczęliśmy rozmawiać o kosztach przejazdu. Trasa zakrawa na 1200 km w jedną stronę, z tym, że w planach mieliśmy jeszcze wycieczkę „krajoznawczą” po Czarnogórze i Albanii – ale to postanowiliśmy rozliczać już bezpośrednio przy tankowaniu (na miejscu). Właściciel samochodu zapewniał nas – że ma samochód na gaz (VW Passat rocznik 1992 bodajże) więc koszty nie powinny być takie złe, przy czym musimy się liczyć, że nie wszędzie będzie można tankować gaz, ale skoro jedziemy w 4 osoby to się podzieli i będzie fanie 
Ja niestety (albo i na moje szczęście) nie mogłam zostać tak długo jak moja samochodowa ekipa, więc powrót załatwiłam sobie już „na własną rękę” – autokarem z Serbii do Polski (miałam zarezerwowany bilet).

O nasza naiwności – ledwo się spotkaliśmy w dniu wyjazdu zostaliśmy powiadomieni, że koszt podróży w jedną stronę od osoby wyjdzie nas po: 275,00 zł. Czyli licząc 4 osoby – 1100 zł w jedną stronę. Byliśmy w szoku, ale nie chcąc psuć sobie nastrojów (nie mając innej opcji w zanadrzu) postanowiliśmy zapłacić i poprosiliśmy o rozliczenie tak ogromnej kwoty przejazdu w jedną stronę. Kiedy doszło do konfrontacji – dowiedzieliśmy się, że:

- VW passat 1,6l rocznik 1992 pali ok. 15 litrów BENZYNY (choć prawie całą drogę przejechaliśmy na gazie) - co i tak było naciągane na maxa aby się dopasowało do kwoty za przejazd (ceny benzyny wtedy były zgoła inne niż teraz).
- kolega policzył sobie amortyzację 600 zł w dwie strony – czego oczywiście przed wyjazdem z nami nie uwzględnił i zostaliśmy przyparci do muru.

Ponadto, za przejazdy już na miejscu (wycieczki krajoznawcze) liczył sobie osobno. Przy czym jak mu kiedyś zwróciłam stanowczo uwagę, że kwota jest ZA DUŻA, odpowiedział mi:

(K): - „No chyba nie będziesz się ze mną kłócić o 5 euro?”
Na co ja już mocno wkurzona krzyknęłam: - 5 euro, to nie 5 złotych, nie przesadzaj!

Ale i tak koniec końców – musieliśmy zapłacić wedle JEGO wystrzelonego z dupy cennika :-(

Podsumowując:
Niesmak pozostał ogromny. "Kolega" naszym kosztem zafundował sobie po prostu wyjazd. Wśród ludzi jeżdżących na te wyprawy (organizowane co roku od 2006) poszła fama jak to owy kolega liczy sobie za przejazd i co by na niego po prostu uważać.

Mnie przejazd 2 autokarami do Serbii i potem z Serbii do Polski super wypasionym, klimatyzowanym autokarem z TV w którym leciał całkiem przyzwoity film kosztował zaledwie o 40 zł więcej niż przejazd autem owego kolegi – naciągacza.

PS. Sytuacja odwróciła się w tym roku (2011), kiedy to owy kolega zmuszony był jechać samochodem jednego z kolegów owej wyprawy w 2008 roku. Jechali we troje. W związku z tym naciągacz został podliczony wg własnych stawek. Do śmiechu mu nie było, ale zaprotestować nie miał prawa :-)

kolega - naciągacz

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 622 (658)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…