Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#17715

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mój brat Maciek razem ze swoim kumplem Rafałem, postanowił wyjechać na studia do innego miasta. Razem z nimi pojechała siostra Rafała - Daria. Znaleźli sobie fajne, 2-pokojowe mieszkanko z kuchnią i łazienką tak więc pełen luksus.
W październiku wszystko jeszcze grało, ustalili, że razem co piątek sprzątają część wspólną, razem też zrzucali się na takie artykuły jak papier toaletowy czy środki czyszczące. I tak sobie zgodnie żyli cały miesiąc. W listopadzie Darii coś odbiło, bo postanowiła, że ona nie będzie sprzątała tego "chlewu", że jak chłopaki są takie pedanciki to niech sami czyszczą sobie kibel i wszystko inne.

Najpierw ją olali, bo pomyśleli, że jakieś kobiece sprawy, PMS czy inne cudo, ale nie, księżniczka nie tylko przestała sprzątać część wspólną, ale sprzątać w ogóle. Brudne naczynia po jej jedzeniu leżały sobie grzecznie w zlewie, czekając, aż chłopaki pomyją, drzwi do jej pokoju nie szło otworzyć bo był taki smród potu, starych ubrań i nie wiadomo czego jeszcze.
Maciek z Rafałem opierdzielali ją niemal codziennie, że albo się weźmie do sprzątania, albo ma się wyprowadzać. Daria oczywiście była głucha na ich krzyki, albo odkrzykiwała, że jest siostrą Rafała i nic nie mogą jej zrobić.

Jakoś tak w marcu Maciek zadzwonił, żebym do nich wpadła ne weekend, bo się z Rafałem stęsknili. No i pojechałam. Młody razem z Rafim odebrali mnie z dworca i od razu zaczęli uprzedzać, że jak chcę skorzystać z toalety to lepiej teraz na dworcu, że jak będziemy przekręcać drzwi wejściowe kluczem to mam zatkać nos i biec za Maćkiem do pokoju, żeby się umyć trzeba wejść piętro wyżej do znajomych z roku, żeby zrobić coś więcej do jedzenia niż tosty, też trzeba wejść piętro wyżej. Tak słuchałam ich i myślałam, że może trochę przesadzają, rany jaka ja byłam głupia.
Nawet przez zatkany nos, nie dało się nie czuć tego fetoru. Ten smród ogarniał mnie z każdej strony i gdyby nie chłopaki to pewnie bym się udusiła. W życiu czegoś tak okropnego nie czułam, a miałam okazję być w oczyszczalni ścieków i na wysypisku śmieci.

W ich pokoju, odkryłam chyba z 5 odświeżaczy powietrza, a do tego małą lodóweczkę, toster i jakieś herbaty, makarony i inne rzeczy, które powinny być w kuchni, ale, jak mnie oświecono do kuchni nie idzie wejść, bo jest obok pokoju Dariozaura, jak ją pieszczotliwie nazwali, a bez odświeżaczy nie idzie żyć.
Chłopaki przyznali się, że jakoś tak od lutego nie sprzątają mieszkania (poza swoim pokojem), bo mają dość robienia wszystkiego i po cichu liczą, że może się wyprowadzi. Obmyślili też jak sobie pomóc w przegonieniu jej i to był prawdziwy powód mojego zaproszenia, gdyż byłam im potrzebna.

W sobotę rano Dariozaur poszedł sobie gdzieś, a my uzbrojeni w gumowe rękawice i maseczki na twarzach, wparowaliśmy najpierw do toalety, a tam: na muszli zaschnięta krew, resztki kału, nie spuszczona woda po sikaniu, a do tego ze śmietniczki obok, wysypywały się zużyte tampony i podpaski. Słabo mi się zrobiło, jak to zobaczyłam, ale chłopaki błagali, żebym wzięła te podpaski bo oni się tego brzydzą, a ja powinnam być przyzwyczajona. W końcu dałam się namówić, wsypałam to wszystko do worka i wyniosłam pod drzwi Darii. Dobrą godzinę doprowadzaliśmy samą toaletę do stanu używalności. Następnym krokiem była łazienka, a tam dokładnie ten sam syf, czyli krew w wannie, odpływ zatkany włosami łonowymi, zlew zapaskudzony jakimiś kosmetykami, pralka też czymś uświniona. W łazience spędziliśmy ponad 2 godziny, bo to jeszcze kafle trzeba było doczyszczać. Ostatni etap - kuchnia. Blaty zaczęły zarastać grzybem, naczynia w zlewie praktycznie się ruszały, piekarnik na zewnątrz czymś zachlapany, w środku, jakieś stare zapuszczone jedzenie, które utworzyło dwie kolonie zmierzające do walki o terytorium, lodówka to samo po prostu pleśń na pleśni.

Byliśmy niesamowicie dzielni bo ogarnęliśmy ten syf, potem odkurzyliśmy i zmyliśmy podłogi. Dodam, że całe to zapuszczone jedzenie, cały brud z naczyń, z łazienki ze stołu, kolekcjonowane były w workach. I na koniec najlepsze, wnieśliśmy te worki do jej pokoju i tam wszystko wysypaliśmy na podłogę, na łóżko, osobiście jej podpaski wrzucałam do szafy z ubraniami. Ale na tym jeszcze nie koniec, okazało się, że Rafi zaprosił swoich rodziców, którzy mieli być gdzieś koło 20, a my samo sprzątanie skończyliśmy po 18, gdzie zaczęliśmy o 10. Dodam jeszcze, że księżniczki cały czas nie było w mieszkaniu. Po 20 dzwonek do drzwi, przyjechali, na początku zwymyślali Rafiego, że co im głowę zawraca przecież jest ładnie i czysto i w ogóle i wtedy Maciek pokazał zdjęcia jak wyglądało przed wielkim sprzątaniem, oraz zaprowadził do pokoju Dariozaura. Szok, obrzydzenie, niedowierzanie, a następnie wściekłość malowała się na ich twarzach. Ojciec zadzwonił do córeczki i kazał natychmiast przyjść do mieszkania. Ta od progu zaczęła, że to nie ona, że to chłopaki nie chcą sprzątać, że ona sama nie będzie, a poza tym dlaczego kobieta ma harować, niech faceci coś robią itd. Jak zobaczyła w jakim stanie zostawiliśmy jej pokój (zapomniałam dodać, że zanim żeśmy wszystko tam wysypali, to też zastaliśmy niezły sajgon) to się rozbeczała i zaczęła krzyczeć, że ma depresję, że nie zdała pierwszego semestru i ją wyrzucili, że nic jej nie wychodzi i że się zabije.
Ostatecznie sama musiała posprzątać swój syf pod czujnym okiem rodziców, następnie musiała się spakować i zabrali ją do domu. Po całym zdarzeniu imprezowaliśmy aż do rana (ojciec zostawił nam 500zł zadośćuczynienia), a chłopaki szybko znaleźli sobie nowego współlokatora, który też jest z nimi na roku i nie miga się od sprzątania:)
A co do Dariozaura, to jej ojciec w nagrodę załatwił jej pracę sprzątaczki:)

urocza współlokatorka

Skomentuj (41) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1093 (1171)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…