Jak we wcześniejszych historiach wspominałem, dorabiałem jako 18-latek na giełdzie aut. Zbierałem ogłoszenia za drobną opłatą i wrzucałem je do netu.
Był bodajże listopad, zimno jak diabli, prószy lekki śnieg. Zbieram ogłoszenia, cóż robota. Widzę, że z giełdy wyjeżdża BMW. Właściciela dosyć dobrze znałem, cały czas dawał mi zarobić. Teraz tylko krzyknął, że BMW jedzie na jazdę próbną. Nie mija pół godziny kiedy właściciel Beemki, wraca w radiowozie. Co się wydarzyło? Otóż pan, który zażyczył sobie jazdę próbną, chcąc sprawdzić auto przycisnął, wpadł w poślizg i uderzył w latarnię, kuper BMW skasowany, a kierujący wysiadł mówiąc: „Nawet drogi się nie trzyma, nie kupuję”. Policjanci szukali faceta jednak się nie udało.
Po miesiącu znowu ktoś skasował auto do kupna z podobnym tekstem. Tym razem dwuletni Ford Mondeo. Trzeci raz Mercedes C klasa, wbił się w drzewo. Kierujący wyszedł, zostawiając właściciela nieprzytomnego. (Zbiegiem okoliczności auto było zawsze uderzane w prawą stronę)
Za czwartym razem owemu „Rozrywkowemu” panu się nie udało. Ktoś go rozpoznał. Policja przyjechała, zgarnęła kolesia.
Co do faceta, w sądzie powiedział że „lubi tę adrenalinę jak rozbija się dobre auto i nie trzeba za to ponosić odpowiedzialności”. Co do sposobu działania, pan był nawet chytry. Zmieniał stylizację. Do BMW przyszedł w dresie i czapce z daszkiem, do Mondeo w dżinsach i zaczesanych włosach, a do Mercedesa zachorował brodę. Został rozpoznany po tym, że podszedł do tego samego sprzedawcy, któremu uszkodził auto wcześniej. Owy pan musiał ponieść koszty napraw aut i infrastruktury miejskiej.
Czy to nie piekielność?
Był bodajże listopad, zimno jak diabli, prószy lekki śnieg. Zbieram ogłoszenia, cóż robota. Widzę, że z giełdy wyjeżdża BMW. Właściciela dosyć dobrze znałem, cały czas dawał mi zarobić. Teraz tylko krzyknął, że BMW jedzie na jazdę próbną. Nie mija pół godziny kiedy właściciel Beemki, wraca w radiowozie. Co się wydarzyło? Otóż pan, który zażyczył sobie jazdę próbną, chcąc sprawdzić auto przycisnął, wpadł w poślizg i uderzył w latarnię, kuper BMW skasowany, a kierujący wysiadł mówiąc: „Nawet drogi się nie trzyma, nie kupuję”. Policjanci szukali faceta jednak się nie udało.
Po miesiącu znowu ktoś skasował auto do kupna z podobnym tekstem. Tym razem dwuletni Ford Mondeo. Trzeci raz Mercedes C klasa, wbił się w drzewo. Kierujący wyszedł, zostawiając właściciela nieprzytomnego. (Zbiegiem okoliczności auto było zawsze uderzane w prawą stronę)
Za czwartym razem owemu „Rozrywkowemu” panu się nie udało. Ktoś go rozpoznał. Policja przyjechała, zgarnęła kolesia.
Co do faceta, w sądzie powiedział że „lubi tę adrenalinę jak rozbija się dobre auto i nie trzeba za to ponosić odpowiedzialności”. Co do sposobu działania, pan był nawet chytry. Zmieniał stylizację. Do BMW przyszedł w dresie i czapce z daszkiem, do Mondeo w dżinsach i zaczesanych włosach, a do Mercedesa zachorował brodę. Został rozpoznany po tym, że podszedł do tego samego sprzedawcy, któremu uszkodził auto wcześniej. Owy pan musiał ponieść koszty napraw aut i infrastruktury miejskiej.
Czy to nie piekielność?
Giełda
Ocena:
1060
(1106)
Komentarze