Wczoraj poszedłem do weterynarza, żeby kupić tabletki na odrobaczenie psa. Wchodzę do kliniki, pacjentów nie ma, więc podchodzę do recepcji. J-ja R-recepcjonistka
J - Dzień dobry. Chciałbym kupić tabletki na odrobaczenie dla psa. Mogą być jakieś tańsze.
R - Ile piesek waży?
J - 35 kilo.
R - 20 złotych się należy.
I tu historia mogłaby się zakończyć. Ale nie...
J - Poprosiłbym jeszcze o wstemplowanie odrobaczenia w książeczkę.
R - Ale my wstemplowujemy tylko jak piesek jest u nas odrobaczany.
J - Ale zwykle nie było z tym problemu. Dlaczego nie?
R - Bo ja nie wiem co pan z tym, zrobi.
J - Przecież tego nie zjem...
R - No ja nie wiem!
J - A jak zjem to co?
R - To się pan odrobaczy.
J - Ale ja ważę więcej niż 35 kilo.
R - To się pan nie odrobaczy!
J - Eee... To psu to rzucę...
(Chwilowa konsternacja pani recepcjonistki)
R - To ja pójdę to wstemplować.
J - Dzień dobry. Chciałbym kupić tabletki na odrobaczenie dla psa. Mogą być jakieś tańsze.
R - Ile piesek waży?
J - 35 kilo.
R - 20 złotych się należy.
I tu historia mogłaby się zakończyć. Ale nie...
J - Poprosiłbym jeszcze o wstemplowanie odrobaczenia w książeczkę.
R - Ale my wstemplowujemy tylko jak piesek jest u nas odrobaczany.
J - Ale zwykle nie było z tym problemu. Dlaczego nie?
R - Bo ja nie wiem co pan z tym, zrobi.
J - Przecież tego nie zjem...
R - No ja nie wiem!
J - A jak zjem to co?
R - To się pan odrobaczy.
J - Ale ja ważę więcej niż 35 kilo.
R - To się pan nie odrobaczy!
J - Eee... To psu to rzucę...
(Chwilowa konsternacja pani recepcjonistki)
R - To ja pójdę to wstemplować.
Klinika weterynaryjna
Ocena:
771
(871)
Komentarze