Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#17815

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Potrzebowałem książki, dostępnej wyłącznie w jednej bibliotece w mieście. Ponieważ sprawa nie cierpiała zwłoki, ruszyłem tam od razu, gdy tylko znalazłem wolumin w internetowym katalogu.

Na miejscu zakładanie karty, podpisywanie oświadczeń o zapoznaniu się z regulaminem, stawkach za zgubione książki i cała reszta. Cała procedura trwała jednak nadspodziewanie długo, dobre 20 minut, strawione głównie na niespiesznym wklepywaniu danych do komputera przez Panią Bibliotekarkę. Zostałem poinformowany, że Biblioteka ma niesamowity system internetowy i książki można zamawiać on line, a potem odbierać u nich, w wypożyczalni, i że to jest niesłychana innowacja, nieliczne biblioteki w kraju tak mają (taaak, oczywiście) i w ogóle cuda niewidy. Do rejestracji miałem podać też 6 literowe hasło do mojego konta. Dziwne, zazwyczaj można to zrobić już na komputerze, no ale chcą kwitek z tymi danymi.

Pani Bibliotekarka najwyraźniej miała problem z odczytywaniem drukowanych liter, bo pełnym głosem na całą wypożyczalnię spytała: Czy Pańskie hasło to "Hokus"? Gdy zaprzeczyłem i podałem właściwe, tym samym donośnym głosem powtórzyła je kilkakrotnie podczas wpisywania do systemu, po czym zaczęła się dziwić, jakież to ja cudaczne mam nazwisko.
Gdy procedura była zakończona, chciałem wypożyczyć wreszcie pożądaną książkę, ale Pani Bibliotekarka stwierdziła:
-Ja Panu nie mogę przynieść, Pan musi dokonać zamówienia przez Internet.
No dobrze, poszedłem więc do stanowiska komputerowego w pokoju obok, znalazłem książkę i zamówiłem. Wracam do wypożyczalni i pytam, czy teraz mogę ją dostać.
-Nie, jutro najwcześniej. Dzisiaj się nie wyrobię.
-Ale jak to? Nikogo innego tutaj już nie ma, a zamówienie zostało przyjęte do realizacji.
-Tak, ale jakby Pan uważnie przeczytał, to tam jest napisane: Czas realizacji do 30 minut. A teraz jest już 25 po drugiej, a my o trzeciej zamykamy, więc nie da rady, nie zdążę tej książki Panu wydać.
-Przecież nawet licząc te pół godziny, to zamówienie poszło dwie minuty temu, więc powinno być za siedem trzecia!
-Ale ja się muszę chyba spakować do domu, prawda?

Nie ruszyłem się z miejsca. Aż do trzeciej nikt nie przyszedł. W końcu, ok. 14.55, widząc, że nie chcę wyjść, Pani Bibliotekarka powiedziała do mikrofonu:
-Kasiu, przyślij zamówienie numer XXXXXX z magazynu.

Książka była pół minuty później w moich rękach. Gdy wróciłem do Biblioteki niemal rok później, by wypożyczyć album, którego nie mogłem nigdzie indziej znaleźć, dowiedziałem się, że nie zostanie mi wypożyczony, ponieważ... nie mam karty bibliotecznej. Pani Bibliotekarka II była święcie przekonana, że musiałem ją odebrać przy zwrocie pierwszej książki (nie trafiały moje argumenty, że zrobiła to moja matka, bo ja byłem ponad 400 kilometrów od miasta) i musiałem ją zgubić.

Biblioteka

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 477 (565)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…