Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#17834

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O głupocie niektórych właścicieli psów.

Poszłam dziś na spacer z moimi dwiema suczkami. Jedna 14-latka, wszystko jest jej obojętne, obce psy mija nie zaszczycając ich nawet spojrzeniem. Druga 5-latka, bardzo przyjazna, z każdym psem by się bawiła, a obcych po rękach lizała.

Przechadzam się dziś z nimi przez pobliską łąkę. Pieski idą z 10m przede mną. Nagle moja 5-latka zatrzymuje się przy zakręcie, zaczyna machać ogonkiem - aha, czyli pies za zakrętem. Podchodzę i na wszelki wypadek biorę na smycz. Jakieś 20m dalej stoi foksterier, bez smyczy, bez kagańca i... warczy. Szybko zawijam drugiego psa na smycz i rozglądam się za właścicielem Foksia. Brak.

Nie bardzo mam się gdzie ruszyć, bo po jednej stronie krzaki, po drugiej ścieżka ze stojącym na środku psem. Zbliża się otyła, młoda pani, powolnym, "królewskim" krokiem. Dodam, że foksterier cały czas zmniejszał dystans do moich psów, coraz bardziej złowrogo warcząc. Odzywa się właścicielka:
- Fooooksiuu! Chooooooooooooodź!
Zamiast podejść do właścicielki pies zbliżył się do mnie na dystans jakichś 5m i coraz bardziej agresywnie warczy i podszczekuje. Moje psy stoją i czekają. Nawet im się sierść nie zjeżyła, może dlatego, że w dwa razy mniejszym psie nie dostrzegły żadnego zagrożenia. A właścicielka Foksia? Nic, stoi sobie z 15m od psa i już nawet go nie woła. Ja:
- Przepraszam, czy może pani wziąć pieska?
- A nie, nie, bo to jest foksterier i jak go zapnę na smycz to będzie bardzo agresywny.
Eeee?
- No dobrze, to niech go pani zawoła, bo widzi pani,nie bardzo mam jak przejść koło niego w bezpiecznej odległości.
- Ale niech się pani nie martwi, on nic nie zrobi...
- Niestety, nie wierzę w takie zapewnienia, bardzo proszę pieska wziąć.
- Nie mogę, bo on już jest zdenerwowany, jak go teraz ruszę to mnie ugryzie.
- No to co? Mam tu tak stać z psami do nocy?
- Ale on naprawdę nic nie zrobi!
- No dobrze, a jak moje psy coś mu zrobią? - oczywiście, wiem, że moje psy nigdy ani człowieka ani psa nie ugryzły, ale przecież zawsze może być ten pierwszy raz, poza tym widzę, że inne argumenty nie docierają. Pani od Foksia:
- No to co? To pani mi będzie za leczenie płacić, jak się nad psami panować nie umie!
- Aha, a nie obchodzi pani, że w wyniku pogryzienia pani pies może bardzo cierpieć?
- Phi...
Pani w końcu wzięła Foksia na smycz (istotnie, w momencie zapinania smyczy pies nieomal ją ugryzł). Gdy już ją wyminęłam krzyknęła za mną:
- Kagańce się na takie durne, agresywne psy nosi!
Chyba miała na myśli Foksia.

Psiarze

Skomentuj (34) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 565 (649)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…