zarchiwizowany
Skomentuj
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Z serii opary absurdu.
Mój brat ma mało popularne w jego przedziale wiekowym imię- dajmy na to Adrian. Pewnego roku urządzałam urodziny i zjawił się tam jego imiennik, chłopak mojej koleżanki.
I tak siedzimy sobie, rozmawiamy, muzyczka cicho w tle i nagle koło godziny 23 dzwonek do drzwi.Otwieram, a tam jakaś nieznana mi kobieta po czterdziestce, na pewno nie sąsiadka i pyta:
(P)- Dobry wieczór czy ja zastałam Adriana?
Myślę może brat zna, więc go wołam..
(B)- Słucham (zdziwiony widać kobity nie kojarzy)
(P)- Ale mnie nie o tego chodzi!
My oboje troszkę w szoku, myślę może do kumpla, komórek wtedy nie było, może coś się stało, dziwne, że wie gdzie go zastać, ale nic to wołam gościa, on jeszcze bardziej zdziwiony:
(A)- Słucham, nie znam Pani, ale o co chodzi?
(P)- Ale mnie chodzi przecież o Adriana! Chcę rozmawiać z Adrianem, dajcie go tu!
Ja zonk, kolega w szoku jakimś zaczyna się zachwalać:
(A)- Ja jestem Adrian!
(P)- Nie, nie, nie ja chcę z Adrianem...
No ja wtedy nie wytrzymałam sytuacji i oświadczyłam rzeczowym tonem:
(J)- przykro mi więcej Adrianów chwilowo nie mamy!
I zamknęłam jej drzwi przed nosem, a pani stała tam czas jakiś, z mina sugerującą, że w złośliwości swojej chowamy przed nią jej tajemniczego Adriana...
Mój brat ma mało popularne w jego przedziale wiekowym imię- dajmy na to Adrian. Pewnego roku urządzałam urodziny i zjawił się tam jego imiennik, chłopak mojej koleżanki.
I tak siedzimy sobie, rozmawiamy, muzyczka cicho w tle i nagle koło godziny 23 dzwonek do drzwi.Otwieram, a tam jakaś nieznana mi kobieta po czterdziestce, na pewno nie sąsiadka i pyta:
(P)- Dobry wieczór czy ja zastałam Adriana?
Myślę może brat zna, więc go wołam..
(B)- Słucham (zdziwiony widać kobity nie kojarzy)
(P)- Ale mnie nie o tego chodzi!
My oboje troszkę w szoku, myślę może do kumpla, komórek wtedy nie było, może coś się stało, dziwne, że wie gdzie go zastać, ale nic to wołam gościa, on jeszcze bardziej zdziwiony:
(A)- Słucham, nie znam Pani, ale o co chodzi?
(P)- Ale mnie chodzi przecież o Adriana! Chcę rozmawiać z Adrianem, dajcie go tu!
Ja zonk, kolega w szoku jakimś zaczyna się zachwalać:
(A)- Ja jestem Adrian!
(P)- Nie, nie, nie ja chcę z Adrianem...
No ja wtedy nie wytrzymałam sytuacji i oświadczyłam rzeczowym tonem:
(J)- przykro mi więcej Adrianów chwilowo nie mamy!
I zamknęłam jej drzwi przed nosem, a pani stała tam czas jakiś, z mina sugerującą, że w złośliwości swojej chowamy przed nią jej tajemniczego Adriana...
Ocena:
23
(63)
Komentarze