Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#18291

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia ze służbą zdrowia w tle, tym razem jednak dość zabawna.
Mieszkam w typowym małym miasteczku, w którym wszyscy się znają. Mój lekarz rodzinny jest bardzo dobrym specjalistą, niestety zachorował na raka krtani i musiał przejść operację, przez którą mówi dość niewyraźnie. Stali pacjenci, tak jak ja, nie mają jednak problemów ze zrozumieniem, o co mu chodzi. Aby było jaśniej, dodam, że główny problem Pan Doktor ma z literką "k", która u niego brzmi jak takie "harczące" h. I tak zamiast, na przykład "kot", Doktorek mówi "hrrrot".

Sytuacja właściwa:
Siedzę sobie w gabinecie, już po badaniu, czas na wypisanie recepty. Tu pojawia się problem. Małe miasteczko, Pan Doktor (D) chce upewnić się czy lek w aptece obecnie jest. Dzwoni więc do naszej Pani Farmaceutki (F) i po wymianie uprzejmości zaczyna dyktować jej nazwę leku. Pierwsza litera - oczywiście "k". Wyglądało to mniej więcej tak:

D: no to dyhtuje. Hrrr...
F: H?
D: nie, Hrrr!
F: czyli H?

tu Pan Doktor się zdenerwował i krzyczy
D: nieee! Hrrrrr, jak Hurwa!!

przychodnia :)

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 879 (939)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…