Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#18315

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Swego czasu miałam króliczka, miała być miniaturka, lecz wyrósł trochę większy niż miał być, mieszkał ze mną 2 lata ;)
Musieliśmy się przeprowadzić i niestety nie mogłam ze sobą zabrać pupila. Postanowiliśmy, że oddamy go w opiekę znajomym, którzy mają króliki, tylko takie hodowlane, obiecali, że będzie miał dobrze, dałam jego klatkę razem z nim i mieszkał u nich w kuchni.

Któregoś razu wybraliśmy się do tych znajomych w odwiedziny.
Chciałam iść zobaczyć królika, wchodzę do kuchni nigdzie go nie ma, łazienkę sprawdzam, nigdzie go nie widać, poszłam nawet do dużych króli i go nie znalazłam.
Wróciłam do stołu i pytam gdzie Króliś.
Zapadła niezręczna cisza.
Jak się okazało, zdążyliśmy skonsumować z rodzicami i znajomymi pasztet z niego.
Przepraszam za wyrażenie, ale rzygałam i płakałam na przemian.

Tak, wspaniałomyślni znajomi poczęstowali nas pasztetem z naszego królika. Samo to, że go zabili było dla mnie makabryczne, bo żyłam z nim przez ponad 2 lata, ale to, że podali nam go do jedzenia było jeszcze gorsze.
I uprzedzając komentarze w stylu `olaboga, przecież to normalne, że zabija się kury, świnie, króliki dla jedzenia, jaki widzisz problem` mówię, tak, owszem, ale nie zabijam i nie zjadam swojego futrzastego przyjaciela.

znajomi

Skomentuj (92) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 686 (886)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…