zarchiwizowany
Skomentuj
(5)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
O mojej piekielności w imię wyższej sprawy i głupocie deratyzatora.
W bloku, w którym od kilku miesięcy mieszkam, miała się odbyć deratyzacja, o czym informowały stosowne karteczki. Wracam do domu z uczelni i co widzę? Trutka (w postaci pasty, rozkłada się to w foliowych oryginalnych opakowaniach, nie rozsypuje jak granulatu) w trzech opakowaniach, na papierowej tacce, położona... koło skrzynek pocztowych, zaraz przy drzwiach wejściowych. Jako szczurołap-teoretyk z wykształcenia (studia z zakresu zoopsychologii) najpierw się uśmiałam, a potem przeraziłam. Zdjęcie telefonem, do domu i mejl do administracji:
[Ja] Szanowni Państwo, na załączonym zdjęciu przedstawiam sposób wyłożenia trutki przez zatrudnionego przez Państwa deratyzatora. Nie muszę chyba dodawać, że wyłożenie trutki w tym miejscu zagraża życiu i zdrowiu zarówno ludzi, jak i zwierząt towarzyszących zamieszkujących budynek. Pomijam także fakt, że ze względu na wzmożony ruch mieszkańców w tym miejscu żaden szanujący się szczur do trutki nie podejdzie, o czym odpowiednio wykwalifikowany deratyzator powinien wiedzieć. Proszę o pilną interwencję w tej sprawie.
Po godzinie trutek już nie było, a ja znalazłam w skrzynce odpowiedź:
[Administracja] Administracja informuje, że deratyzator przeniósł trutkę, w miejsce niezagrażające życiu i zdrowiu mieszkańców budynku.
(interpunkcja oryginalna)
Jakkolwiek moja wiadomość była trochę złośliwa, to czuję, że odpowiedź na nią była po prostu ironiczna. Żadnego "dziękujemy za zgłoszenie nieprawidłowości i przepraszamy" już w ogóle nie oczekiwałam. A przecież nie trzeba dużej wyobraźni, żeby uświadomić sobie, że trutką mógł zainteresować się wyprowadzany na spacer pies (co prawda z tego co wiem, nowoczesne trutki dla gryzoni mają gorzki-ostrzegawczy smak, który akurat gryzoniom nie przeszkadza, ale jednak) albo dzieciaki (konsystencja plasteliny, w dodatku intensywnie różowa). I nawet na przepraszanie mogłoby być za późno.
Pocieszająca jest myśl, że deratyzator swoimi metodami lub lenistwem ocalił od śmierci sympatyczny, inteligentny i nieuciążliwy szczurzy pomiot w naszym mieście:)
W bloku, w którym od kilku miesięcy mieszkam, miała się odbyć deratyzacja, o czym informowały stosowne karteczki. Wracam do domu z uczelni i co widzę? Trutka (w postaci pasty, rozkłada się to w foliowych oryginalnych opakowaniach, nie rozsypuje jak granulatu) w trzech opakowaniach, na papierowej tacce, położona... koło skrzynek pocztowych, zaraz przy drzwiach wejściowych. Jako szczurołap-teoretyk z wykształcenia (studia z zakresu zoopsychologii) najpierw się uśmiałam, a potem przeraziłam. Zdjęcie telefonem, do domu i mejl do administracji:
[Ja] Szanowni Państwo, na załączonym zdjęciu przedstawiam sposób wyłożenia trutki przez zatrudnionego przez Państwa deratyzatora. Nie muszę chyba dodawać, że wyłożenie trutki w tym miejscu zagraża życiu i zdrowiu zarówno ludzi, jak i zwierząt towarzyszących zamieszkujących budynek. Pomijam także fakt, że ze względu na wzmożony ruch mieszkańców w tym miejscu żaden szanujący się szczur do trutki nie podejdzie, o czym odpowiednio wykwalifikowany deratyzator powinien wiedzieć. Proszę o pilną interwencję w tej sprawie.
Po godzinie trutek już nie było, a ja znalazłam w skrzynce odpowiedź:
[Administracja] Administracja informuje, że deratyzator przeniósł trutkę, w miejsce niezagrażające życiu i zdrowiu mieszkańców budynku.
(interpunkcja oryginalna)
Jakkolwiek moja wiadomość była trochę złośliwa, to czuję, że odpowiedź na nią była po prostu ironiczna. Żadnego "dziękujemy za zgłoszenie nieprawidłowości i przepraszamy" już w ogóle nie oczekiwałam. A przecież nie trzeba dużej wyobraźni, żeby uświadomić sobie, że trutką mógł zainteresować się wyprowadzany na spacer pies (co prawda z tego co wiem, nowoczesne trutki dla gryzoni mają gorzki-ostrzegawczy smak, który akurat gryzoniom nie przeszkadza, ale jednak) albo dzieciaki (konsystencja plasteliny, w dodatku intensywnie różowa). I nawet na przepraszanie mogłoby być za późno.
Pocieszająca jest myśl, że deratyzator swoimi metodami lub lenistwem ocalił od śmierci sympatyczny, inteligentny i nieuciążliwy szczurzy pomiot w naszym mieście:)
leniwy deratyzator
Ocena:
156
(198)
Komentarze