Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#18448

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jestem chyba najczęściej zwalnianym „pracownikiem” marketów w tym kraju, a już z częstotliwością raz na miesiąc jestem „zwalniany” z tego samego marketu na „A”.

Z racji wykonywanego zawodu, stale muszę być „pod krawatem” i w garniturze. Czasem wracając do domu wpadam po drodze do wspomnianego marketu, a że w garniturze mało wygodnie więc zostawiam marynarkę w samochodzie.
Tak, facet w koszuli i krawacie na markecie jest systematycznie brany za obsługę.

Niemal za każdym razem znajdzie się osoba pytająca mnie o to czy tamto, w 90% to uprzejme pytania i jeśli mogę pomóc to pomagam, a jeśli nie to przepraszam i informuję że nie jestem z obsługi. No ale pozostaje jeszcze te 10% - (P)IEKIELNI.

Poniżej przytoczę parę przykładów z ostatnich dni, jak się spodoba to dodam więcej.

(J) ja, (Pa) piekielna, (Py) piekielny,
Efekty takich potyczek słownych są też standardowe więc będą tylko skróty:
(S) Awanturka i piekielny poszedł się poskarżyć na mnie za złą obsługę.
(Z) Krzyki i piekielny poszedł mnie zwolnić z pracy w markecie.

Stoisko odzieżowe:
Pa (władczym tonem) – Pokażesz mi gdzie pończochy.
J – Nie noszę ale będę musiał tego spróbować
(S)

Dział z warzywami
Py - Ej ty gdzie są banany?
J – W Afryce.
(S)

Dział z odzieżą i (P) z naręczem damskich fatałaszków
Pa – Co się gapi, może by mi tak pomógł z tym do przymierzalni?
J – Dziękuję za propozycję, ale jestem żonaty.
(S) + (Z)

Dział elektryczny i (P) z jakimś bliżej nie określonym pudełkiem.
Py - Wymień mi to.
J – Nie od tego tu jestem.
Py – A od czego k*rwa?
J – Od strzelenia do złodziei sklepowych.
(Z)

Buty – przykucnąłem przy niższej półce, wybierając mały rozmiar dla mojej pociechy, gdy czuję szturchanie w plecy, za mną siedzi (P) na stołeczku do przymierzania z butem w dłoni, którym mnie szturcha.
Py – Głuchy jesteś palancie, mówię byś mi przyniósł numer większe!
J – Nic z tego, a jak jeszcze raz usłyszę ‘palancie’ to mogę zrobić się agresywny.
Py (wstając przede mną) – Wiesz palancie, KTO JA JESTEM ?!!!
J ( wstając z pozycji kucającej ) – Gnój nie człowiek.

On 165 cm i około 70 kg, Ja 188 i blisko 100 kg.
Wyjątkowo szybko pobiegł mnie zwolnić, więc wyszedłem z zza regałów, by widzieć POK gdzie zmierzał.
Jedna z pań ze zdziwieniem patrzyła na nadciągającego piekielnego, zaś druga zobaczyła jak z dala macham im dłonią szeroko się uśmiechając, więc obróciła się plecami i tylko rytmicznie drgające ramiona świadczyły, że zanosi się ze śmiechu.

No tak, zapomniałem dodać, że niektórzy z obsługi już mnie kojarzą i tylko się uśmiechają gdy widzą jak wchodzę na sklep, bo Piekielnych to oni też już znają na pamięć ale im nie wolno, a mi jako klientowi... więc maja radochę, że ktoś ich wyręcza.

sklepy

Skomentuj (39) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1037 (1107)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…